Mamo_Zuzi no to będę pamiętać mam nadzieję o życzeniach dla Twojej ślicznotki!
Kasiu ja mam już dzięki nim poprawiony humor...bo nie muszę już ich oglądać!
siedzę w domku, Hania się wietrzy przed domem, a ja zabrałam się za porządki...wracam po prawie 5dnich, a tu....pobojowisko!więc pranie już się telepie, następne już czeka na swoją kolej, a ja latam ze ścierą z pokoju do pokoju i nie wiem, za co się zabrać...mam dziś ochotę na wielkie porządki, ale wiem, że nie powinnam...jestem jeszcze trochę nie w formie, wiec się ograniczę do kurzu...
I muszę się wyżalić...teściowie mnie odwiedzili w szpitalu...Najpierw zajechali do domu, ale mój J też mnie zezłościł...nie powiedziałam mu nic, bo mnie przy tym nie było i nie chcę skłócić rodziny...czekał na tych durnych swoich rodziców i mieli do mnie jechać razem. A Hania już głodna była i zaczynała marudzić. A ten palant się bał do nich zadzwonić i powiedzieć, ze musi już sam jechac!moja mama się wkurzyła i mówi, że kurczę mała nie może czekać przecież!to zadzwonił i pokrętnie pytał czy dalekko jeszcze są!

co za brak asertywności!wolałby zagłodzić Hanię, niż własnych rodziców pogonić. szkoda, że przed moimi nie ma takiego respektu i potrafi im odpyskować!
Podobno oni nawet małej dobrze nie obejrzeli! ale pierwsze co, to J ojciec ostentacyjnie przy moich wyjął kopertę z kasą i dał J! bezczelny! co chciał pokazać, że on umie dać, a moi nie? Ale że musieli już do mnie gnać, to zostawili to na później! ja sobie obiecałam, że od nich ani złotówki nie wezmę!żeby mi potem wypominali jak J, że ciągle tylko bierze!o nie

I jak J wyszedł na chwilę z sali, to teści wyciąga kopertę i mówi , że to dla nas na J urodziny, na chrzciny i na kuchnię! a ja...juz się zaczęłam sama kręcić....ale powiedziałam sobie, że skoro J nie umie tego załatwić, to ja im pokażę, że honor to ja mam! i mówię, dzięki...nie gniewajcie się, ale my rozmawialiśmy z J i podjęliśmy decyzję, że z kuchnią sobie sami poradzimy i dziękujemy!!!! oni

i zaczynają, że mamy wziąć itp! a ja twardo_nie, dziękujemy, sami damy radę! teść- no weź, dziadek poszukał po kieszeniach i znalazł! bezczellny gnojek! jak mógł jeszcze to powiedzieć? już miałąm na końcu języka, że skoro to ichh ostatnie pieniądze, to tym bardziej nie mogę!ale się ugryzłam, bo po co drażnić!byłam stanowcza...jednak koperta została na moich kolanach...jeszcze cos przebąkiwali, że chcą Hani co miesiąc wpłacać na konto jakieś pieniądze...No i jak wychodzili, to J szedł ich odprowadzić. Kazałam mu oddać ten szmal (2tys euro), ale nie umiał łajza...pewnie już mu nagadali, że mamy kupić aparat (bo wiedzieli, że to Jacka marzenie) i już mu zaczęło świtać, że może kupimy ten aparat, to będziemy Hani robić zdjęcia! no niedoczekanie!!! wkurzył mnie, mięczak! nie umie pokazać honoru po tym, co mu zrobili! co za męża se wzięłąm!!!! więc chociaż ja muszę być twarda! postanowiłam, że skoro on nie potrafił oddać tych pieniędzy, to nie ruszy ani centa! nawet kosztem własnych przyjemnośći! założymy Hani konto i będą sobie leżały! a jezcze im przy okazji pokażę że są na koncie, żeby sobie już nie główkowali, że najpierw nie chciałąm, a potem wydałam ich kasę

przy najbliższej okazji pokażę im książeczkę oszczędościową!niech wiedzą, że nie ze mną takie numery!
i ciągle mi suszą głowę, że kuchnię musimy przed chrznami skończyć!jakbym miała się przed kim popisywac!w nonono ich mam!
a jak dziś zobaczyłam co kupili Hani, to ręce mi opadły i do teraz je po ziemi ciągnę z bezsilności...

3paskudne, plastikowe lalki w różowo-żarówiastych ubraniach, jakimi ja się bawiłam w swoim dzieciństwie! większego paskudztwa trzebaby długo szukać i pewnie by się nie znalazło....co za brak gustu! lepiej niech już nic nie kupują, bo strach się bać...
czy ja się znowu rozpisałam????