Nie wiem dziewcyny jak to jest u Was, ale ja już tutaj mam poukładane życie i dlatego nie chcę wyjeżdżać. Mam mieszkanie, które sami urządzaliśmy przez wiele lat i czuje się w nim wspaniale. A jechać w nieznane i zaczynac wszystko od nowa... jakoś nie bardzo mi odpowiada. No i przyjaciele i rodzina... po prostu bym za nimi tęskniła.
Ja wyjechałam z domu rodzinnego i tego bardzo chciałam i nie żałowałam nigdy, że tak wcześnie. Nie tęsknie i w życiu nie chciałbm wrócić. A teraz to zupełnie inna sprawa. Po prostu jestem tu szczęśliwa.
Frydza z Tomeczkiem radzę sobie całkiem dobrze. Z karmieniem nie mam prolemów, choć w trzeciej dobie jak miałam nawał pokarmu myślałam, że nie wyrobię. Ale teraz już ok. Już czuję się też pewnie trzymając go na rękach, coraz więcej pozycji testujemy hehe. Takie to maleństwo giętkie, że potrzebowałam parę dni aby nabrać pewności siebie.Zresztą was też to czeka. Najbardziej nie lubię kąpieli bo mały płacze, nie podoba mu się. Ale mam nadzieję, że wreszcie mu się spodoba pluskanie a wtedy i ja będę sie mniej stresować.
Poza tym, że jestem trochę zmęczona to jest wspaniale. Mogłabym godzinami siedzieć i na niego patrzeć. Robi takie minki...i uż się uśmieecha. Zwłaszcza słodko wygląda ten uśmiech jak śpi. Jakby śniło mu się coś cudownego... mam nadzieję że mamusia
