11 mar 2007, 23:56
O oddziale szpitala sw. Barbary nr 5. (dawna dwójka) w Sosnowcu moge powiedzieć tyle ;lekarze calkiem uprzejmi, młodsze położne zarąbiste!!Czego nie mogę powiedzieć o tych starych rurach,które czasem miały dyżury!! Po cc nie mogłam się prawei ruszać, i gdy pierwszy raz wstałam, kazały mi biegać na oddział noworodków z każdym problemem, mimo ,ze były specjalne dzwonki przy łóżkach w salach,żeby wezwać je na pomoc..niestety, ich (tu bardzo Was przepraszam za wyrażenie) tłuste nonono nie miały zamiaru się podnosić z krzesła,gdzie rozwiązywały krzyżówki i musiałam sama isć przez cały korytarz na oddział. Za którymś razem zemdlałam, bo po cc byłam nap[rawde wykończona. Dostałam ochrzan od lekarza,że latam poi szpitalu pierwszego dnia jak wariatka. Powiedziałam,że te starsze położne mi kazały przychodzić. wtedy lekarz się rozgniewał i ochrzanił tamte...co oczywiście poskutkoweało tym,że traktowały mnie jeszcze gorzej niż przedtem...a w połączeniu z depresją poporodową skutkowały tym,że ciasgle płakałam w rekaw mojemu M. albo w poduszkę i modliłam się,żeby już wyjść ze szpitala...
Młodsze położne były super, pokazywały,jak go kąpać,przewijać,jak go karmić.., specjalistka ds laktacji bardzo mi pomagała przy przepełnionych piersiach,. pediatrzy pomagali mi jak nie dobrym słowem nt Maluszka,to pokazali,jak mu czyścić nosek i zmniejszać obrzęk śluzówki, lekarze gin. lubili sobie porozmawiać z pacjentką..tylko te dwie stare rury ciągle mnie gnębiły..nigdy więcej szpitala!!