pontoniczek
Maniak forumowy
Maniak forumowy
Posty: 321
Rejestracja: 07 mar 2007, 18:37

01 lip 2007, 06:48

Przepraszam Paulinko, że tak powiedziałam. takie mam momenty poprostu. Ogólnie chyba coraz lepiej, na tyle lepiej zeby napisać dokładnie jak to było.
Czuje sie winna temu wszystkiemu bo zamiast zaufac swojej matczynej intuicji zaufałam wszystkim dookoła.
Pamiętacie jak z niedzieli na poniedziałek dostałam leciutkiego plamienia.. dosłownie kilka kropelek sluzu z krwią. Chciałam jechać od razu do szpitala ale wszyscy mnie uspakajali że spokojnie, że zdarza sie, że tego nie duzo. Nawet gin powiedział zeby nie panikowac tylko obserwować.Robert pojechał do pracy, ale mi to nie dało spokoju i jednak popołudniu pojechaliśmy do szpitala. Zbadała mnie tam babka przez usg powiedziała ze krwawienie ustało, szyjka twarda, zamknięta i ze wszystko okej. Zapytała sie mnie czy na wszelki wypadek chce zostać w szpitalu, to sie jej pytam (zamiast zaufać swojej intuicji i zostać) czy to oknieczne, ona mówi ze jesli bede lezeć w domku i brac duphaston to raczejnie bo dokładnie to samo robiłabym w szpitalu. Więc pojechałam do domu...
Krwawienie ustało faktycznie całkiem.. We wtorek popołudniu znowu szok.. Pojawiło się spowrotem, ale tym razem tak dziwnie zakuło mnie podbrzusze.. inaczej niż dotąd. Moja lekarka przyjmuje we wtorki więc szybko do niej, ubłagałam panie w kolejcezeby wpusciły mnie do gabinetu bo boje sie o dziecko. Robert wszedł ze mną ja nie byłam w stanie racjonalnie rozmawiać z gin.. on mówił za mnie..
Zbadała mnie ginekologicznie, popatrzyła na roberta a mi nie powiedziała nic. Tylko tyle że trzeba ratować dzidziusia, ze mam sie nie martwić, pecherz płodowy zszedł nisko wiec szybciutko do szpitala.. wyszłam pierwsza z gabinetu, robert zostal jeszcze na sekundkę (ona mu wtedy powiedziała, żeby mi nic nie mówić, ale pęchcerz juz w pochwie, ze jesli wyniki badań bedą złe w spitalu to niestety rodzimy)
W spzitalu przyjeli mniena oddział o 20:00 a na ginekologa czekałam do 23:30 iprzez te kilka godzin zaczełam odczuwać dośc mocne skurcze... tak bardzo sie bałam, wołałam co chwile pielęgniarki że boje sie ze rodze a oni nic nie robili. One tylko mówiły, prosze sie nie martwić, gdyby było coś złego juz byłby z pania lekarz.. musimy czekac. (juz wiedzieli ze nic sie nie da zrobić a dalej trzymali mnie w niepewności)
W końcu przyszedł lekarz i wtedy przed północą dowiedziałam się ze nie da nic sie zrobić, ze miałam POŁOWĘ porodu za sobą przed przyjęciem do szpitala (a ja nawet tego nie czułam!!!!!) i ze muszę urodzic swojego dzidziusia, bo wdało sie zapalenie (wysokie leukocyty, stan pogorączkowy, wysokie ciśnienie) i teraz muszą ratować mi życie. Całą noc przeleżałam na porodówceale skurcze ustały.
Rano przyszło kilku lekarzy (w tym Fender i Roztoczyński) i wytłumaczyli mi spokojnie wszystko jeszcze raz.. zostałam potraktowana z ogromnym szacunkiem,położne i pielęgniarki pocieszały mnie bez przerwy, bo były takie momenty ze nie mogłam złapać oddechu przy płaczu...
O 8 przyechał robert z moją mamą. Lekarz wziął go na rozmowę.. Przyszedł do mnie i powiedział ze nie mamy wyjscia, że musimy im zaufać, że bedzie przy mnie... Podjelismy decyzję o okscytocynie o 11.. o 12 byłam już pod kroplówką..
Przez cały czas monitorowali funkcje zyciowe Maksa.. Zył, wymachiwał radosnie nóżkami i rączkami, nie wiedział ze mama go wypycha na swiat po to zeby umarł... a ja to wiedziałam przez cały czas wiedziałam ze jest zamalutki zeby przeżyć i ze muszę go urodzic po to zeby umarł.. to było okropne, najgorsze w tym wszystkim..
Położne przygotowały dla niego wszystkie rzeczy tak jak dla noworodka urodzonego o czasie i nawet przywieźli inkubator.. na wszelki wypadek..
o 17 odeszły mi wody, a o 17:15 usłyszałam:
27czerwiec, godz 17:15, mimo okolicznosci gratuluję, urodziła pani pięknego syna. Boze jak ja płakałam, nie chciałam go zobaczyć, bałam sie ze pęknie mi serce. Poprosiłam tylko żeby go ochrzcili ze daję mu na imię maksymilian.. Zabrali go na oddział noworodkowy, potraktowali tak jak każde dziecko urodzone o czasie.. Robert z moją mamą poszedł do niego i był z nim cały czas.
Mnie jeszcze czekało łyżeczkowanie.. poród to pestka w porównaniu z tym.. wyłam zbólu fizycznego i psychicznego.. potem juz byłam tak zmeczona ze było mi wszystko jedno.
Maksymilianek umarł o 19:10, dostałam opaskę noworodkową. Jego wymiary: waga:190g, długość 20cm obw główki: 15cm.
Mama mówiła ze był bardzo podobny do roberta.. miał jego oczy i usta i nosek idługie rączki i nóżki..
Tzrymał tatusia za palec swoją malusieńką rączką :ico_placzek: :ico_placzek: :ico_placzek:

Robuś był taki dzielny.. przy mnie nie dał po sobie poznać jak bardzo cierpi.. cały czas ze mną, cały czas przytulał.
Kiedy wróicł z noworodków powiedział, ze dziękuje mi za syna, ze bardzo mnie kocha..
Boze a ja mam wrażenie ze to z mojej winy nie mógł sie dłuzej nacieszyć synem niz 2 godziny... Bo gdybym zaufała temu co czuje i żądała opieki od razu.. on byłby z nami. Tak myślę.

Maksa pochował szpital.. został skremowany a jego prochy z nalezytym szacunkiem rozsypane W parku pamięci w rudzie śląskiej (za niedługo tam pojedziemy)

Czekamy na wyniki badań histopatologicznych i sekkcji zwlok.. lekarz przypuszcza min ze to mogło być zatrucie ciażowe (pamietacie moje bardzo puchnące ręce i stopy i ciagłe siusianie)

Jedno jest pewne. Jak tylko dojedziemy do siebie próbujemy znów. Maks musi mieć rodzeństwo choćbyśmy mieli próbować wiele razy.

Dostalismy akt urodzenia i zgonu synka, mamy pełne prawa do wszystkich świadczeń, nawet do urlopu macierzyńskiego.
Jestem wdzieczna lekarzom i pielęgniarkom za to jak nas traktowali przez te 3 dni. I za to jak po urodzeniu potraktowali nasze dziecko..

Tylko że to tak bardzo boli... i tak pusto :ico_placzek: :ico_placzek: :ico_placzek:

Lalka
Mistrzu dwa tysiace!
Mistrzu dwa tysiace!
Posty: 2955
Rejestracja: 12 maja 2007, 17:25

01 lip 2007, 09:05

Pontoniczek podziwiam Cię!!!!!!!!!!! :ico_buziaczki_big: :ico_buziaczki_big: :ico_buziaczki_big:

Awatar użytkownika
paulina1978
Już śmiało chodzę po forum!
Już śmiało chodzę po forum!
Posty: 640
Rejestracja: 21 mar 2007, 16:26

01 lip 2007, 12:13

Dominiczko kochana najwazniejsze to nie osadzac samej siebie. Nie wiesz czy gdybys zostala w szpitalu wszystko by sie potoczylo inaczej. Tak jak już w piątek ci mówiłam i teraz znowu się powtórze:
masz swojego aniołka który gdzies tam z góry na ciebie patrzy i nad tobą czuwa. widocznie nie byl to jeszcze jego czas zeby zostac z wami tu na miejscu ale jego czas zeby patrzyc na was z gory. napewno nie bedzie latwo ale widocznie ten maluszek mial jakis cel w tym ze przyszedl tu tylko na chwilke. kochana nawet sobie pewnie sprawy nie zdaję z tego co teraz oboje przezywacie ale kiedys znow wyjdzie sloneczko zza tej chmurki a wasz synek z ory bedzie do was sie usmiechal widzac ze jego rodzice znowu sa szczesliwi.

[ Dodano: 2007-07-01, 22:25 ]
Kochane właśnie wyczytałam, że nasza Asiulka urodziła dzisiaj o 0.10 córeczkę Emilkę :ico_brawa_01: Gratulacje dla naszej Bielszczanki :ico_brawa_01: :ico_brawa_01: :ico_brawa_01:

Awatar użytkownika
Olciiaa
Specjalista od nawijania
Specjalista od nawijania
Posty: 262
Rejestracja: 30 maja 2007, 14:18

02 lip 2007, 12:39

Pontoniczek trzymaj się dzielnie!!! Wiem że pewnie nie jest łatwo ale dasz rade!!!!!

Gratulacje dla Asiuli :ico_brawa_01: :ico_brawa_01: :ico_brawa_01:

No to teraz ja! A skurczów brak!!!

Awatar użytkownika
Aga26
4000 - letni staruszek
Posty: 4158
Rejestracja: 08 mar 2007, 09:40

02 lip 2007, 13:50

Olcia brakiem skurczy to ty się nie przejmuj. Ciało każdej kobiety inaczej reaguje na zbliżający się poród.Ja wogóle nie miałam skurczy przepowiadających. Dopiero w dzień porodu je dostałam i to nad ranem. Pojechałam do szpitala ale one w między czasie się wyciszyły. Cały dzień przechodziłam i nic. Dopiero po wieczornym badaniu jak tylko wyszłam ze szpitala to mnie dopadły skurcze. Wtedy to ja już wiedziałam że na 100% się zaczęło :ico_oczko:

Teraz to ja co chwilkę będę zaglądać na radosne ogłoszenia w oczekiwaniu na wieści od Ciebie :-D

Trzymaj się kochana i życzę łatwego i bezbolesnego rozdwojenia :ico_buziaczki_big:

[ Dodano: 2007-07-02, 13:57 ]
Asieńko jeszcze raz gratuluję Ci z całego serca. Cieszę się że masz już swoją Emilkę przy sobie. Pozdrawiamy Was gorąco :ico_buziaczki_big: i czekamy oczywiście na pierwsze zdjęcia

pontoniczek
Maniak forumowy
Maniak forumowy
Posty: 321
Rejestracja: 07 mar 2007, 18:37

02 lip 2007, 14:15

Dziewczyny ja chyba zrezygnuję z TT przynajmniej na jakis czas. Nie daje rady tu wchodzić i patrzeć.. ciągle myśle ze jeszcze tydz temu byłam taka szczęliwa a teraz swiat misie zawalił. Wiec narazie żegnam sie z Wami, cieszę się ze Was poznałam i dziękuję za wszystko co dla mnie zrobiłyście. Niech Wasze dzieciatka rosną zdowo i niech będą Waszymi słoneczkami.
Do zbaczenia..
..kiedyś.

Awatar użytkownika
magda26
Trzy tysiące lat minęło...
Posty: 3206
Rejestracja: 07 mar 2007, 15:25

02 lip 2007, 15:14

Pontoniczek nie wiem co napisac bardzo mnie wzruszylo to co napisalas jest mi przykro

Busia
Noworodek Forumowy
Noworodek Forumowy
Posty: 1
Rejestracja: 02 lip 2007, 14:56

02 lip 2007, 15:21

Witajcie kochane cieżaróweczki... Tu jednyna na tym forum babcia... Dominiczka zrezygnowała (czemu się wcale nie dziwię) z pisania i bycia na tym forum. A ja nie mogąc sobie przypomnieć swojego loginu i hasła, na nowo sie zarejestrowałam tylko po to, zeby wam podziękować za wszelkie dobre slowo, jakie przez cały czas tego dramatu kierowąłyście do Dominiki i Roberta.
Wierzymy gorąco, że Pan Bóg miał w tym Swój cel aby Maksio był u niego. Dominiczce i Robusiowi tłumacze, ze nie każy moze mieć swojego prywatnego wstawinnika u Boga, a oni tam mają swojego syna.
Ciężko nam wszystkim, ale powolutku podnosimy sie i jednego czego, żaluję to tego, ze nie zrobiłam Maksiowi zdjęcia. Na pewno przyszedłby tak dzień, ze Dominiczka mogłaby na niego spojrzeć.... Tak więc ja również żegna sie z Wami, ale pewnie nie na zawsze, bo gdzieś tam w głębi duszy wiem, ze Dominiczka i Robert zrobią z siebie szczęśliwych rodziców, a ze mnie szczęśliwą babcie... i wtedy tu wrócimy... :)
Trzymajcie sie cieplutko i życzę cudownych najwspanialszych dzieci wam wszystkim.. :588: :588: :588:

Awatar użytkownika
Aga26
4000 - letni staruszek
Posty: 4158
Rejestracja: 08 mar 2007, 09:40

03 lip 2007, 07:39

Dominiczko i tak jestem pełna podziwu, że byłaś w stanie opisać te traumatyczne chwile. I że o tym wszystkim co Was spotkało opowiedziałaś na TT. Wierzę że za niedługo Pan Bóg obdarzy Was ślicznym i zdrowym dzieciątkiem.

Także trzymamy mocno kciuki i czekamy tu na Was z powrotem...

majka4
Towarzyska dusza
Towarzyska dusza
Posty: 35
Rejestracja: 13 mar 2007, 13:32

03 lip 2007, 08:27

Hej bielszczanki,ja tez jestem z Bielska z os Kopernika(Hulanka),ale obecnie mieszkamy w Londynie.Aga26 moja corcia to tez Emilka :ico_brawa_01: ,ma 5 i pol miesiaca(Ur.16.01.2007).Czytalam sobie tu troszeczke i jak czytalam historie Diminiczki,to jak bobr ryczalam.Aco u Was slychac?

[ Dodano: 2007-07-03, 08:28 ]
Kurcze,moze mi ktos podpowie jak wkleic zdjecia tu i suwaczek,bo kombinuje i za cholere nie dziala albo jestem po prostu ciemna :ico_olaboga:

Wróć do „Pozostałe”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość