Kingusiu, jeszcze nie w szpitalu, ale było już bardzo blisko
Chyba właśnie myśl o tym przebrzydłych babsztylach (położnych i pielęgniarkach, które łaskę robią, że nas do szpitala przyjmują
), spowolniła całą akcję
Ale tak jak
Sylwia, ruszam do szpitala, jeśli sytuacja się powtórzy i to od razu, bez żadnego czekania! Bo znowu przeczekam i zostanę w lesie
A te kilka godzin mnie nie było, bo postanowiłam się przespać. Pomyślałam, że jeśli uspokoję się i zrelaksuję podczas snu, to może wrócą bolesne skurcze, ale...kiedy się obudziłam to poczułam jeden wielki przeszywający ból, tak jakby mnie ktoś przeszył na wylot od miejsca pod żebrami do odcinka krzyżowego
[ Dodano: 2007-07-09, 13:41 ]Madziorka, właśnie sama jestem w szoku! Myślałam, że aż tak bolesne skurcze to nie mają szans, żeby zanikły! A tu klops
Naprawdę byłam już bliska wyprawy do szpitala. Tym bardziej, że jak już pisałam, miałam biegunkę (jak przed porodem), regularne bolesne skurcze co 2 minuty i brało mnie na żyganie, z przeproszeniem
Na szczęście dzień się jeszcze nie skończył i może coś się jeszcze wydarzy (chociaż moja nadzieja jest coraz słabsza
)