ja dziś prawie w ogóle nie spałam, nie wiem czy przez tą paskudną pogodę (wiatry) czy z innego powodu Tadziu prawie wcale nie spał w nocy, a my razem z nim
udało mi się go uśpić dopiero o 9 rano
jesteśmy wykończeni, powiedziałabym, że Tadziu nas wypróbowuje, a raczej naszą cierpliwość
ja się chyba starzeję, bo normalnie bym się nie przejęła, ale po dzisiejszej nocy mam dość (przystawianie co godzinę, płacz, odbekiwanie, płacz, przewijanie, płacz, położenie do łóżeczka, płacz, branie na rączki, płacz... i tak w kółko)
nic mu nie jest tylko jakoś tak grymasi i sam nie wie czego chce
a ja wiem - chcę w nocy spać choć trochę