Jestem...ale dziś to już nie mam siły...Młoda ciągle marudzi...ja ją zabawiam, to chce spać, kładę ją do łóżeczka, to się wierci, marudzi, wypluwa smoczek..

nie daję już rady...głowa mi pęka...ani 5minut spokoju...tyle że obiad zjadłam...A J znów dziś na 18na tenisa...więc cały dzień ja na ostrym dyżurze...

weźcie mi to dziecko...
I znów nic nie pamiętam, co kto pisał...
Massumi witaj jeszcze raz! tęskniłam...

Dzieciaki śliczności, widać, że im dobrze było! ja też chcę wypocząć...ale chyba bym musiała córkę i męża w domu zostawić...bo z nimi to nie wypoczynek...Boże błagam o jeden dzień spokoju, dla siebie samej...bez latania z cycem, zmieniania pieluch...nie sądziłam, że tak szybko się zmęczę obecnością dziecka...ech...Jutro będzie lepiej...Bo jak nie to nie wiem...
Pisałyście o przekręcaniu się maluszków...No z tego co wiem, to dzieci mają jeszcze na to czas...A to, że leżąc na boczku zmieni pozycję na plecki...to chyba nie obracanie...I przez takie pisanie to się wpędzamy w jakąś spiralę...i się martwimy, że nasze tak nie robi...Więc może troszkę się hamujmy co?
W piątek jadę na zakupy...i chyba kupię coś sobie na pocieszenie, bo już nie mogę patrzeć na moją szafę...W nic się porządnego nie mieszczę, a ciążowych nienawidzę i nie mogę wprost patrzeć na bluzki, które nosiłam w ciąży...chyba je potnę! Jakiś dołek mnie dopada...Muszę się do fryzjera wybrać, coś ze sobą zrobić...bo to się wszystko tak zbiera, zbiera...i jak się nazbiera, to będę na prawdę musiała na terapię jakąś się zapisać...
A tu za 11dni 1rocznica ślubu...

a ja wyglądam jak idź i nie wracaj...A najgorsze jest to, że jakoś mi ta miłość wyblakła...pokryła się kurzem...ogromną warstwą kurzu...

i ja razem z nią...i teraz jesteśmy dwie takie biedaczki...i coś z tym trzeba zrobić...
I sponsor by się jakiś przydał...żeby tak ze 2tysiące dał, co by się debet wreszcie wyrównał...no i możnaby zacząć jakoś wszystko od nowa...a tak?co dzień myślenie, co można dziś...a czego nie...nonono ogólnie..Mam dzień smutasa i lepiej stąd zmykam bo Wam popsuję humory...