Dzieki, dziewczyny.
Strasznie się o niego bałam. Pierwszego dnia wogóle nie pozwolili mi go zobaczyc, tylko przyszli i powiedzieli co sie z nim dzieje. Myślałam ze zawału dostane. Byłam w takim szoku, ze niewiele z tego pierwszego dnia pamietam. Później dopiero mój mąż mi opowiadał jak reagowałam i co robiłam...
Drugiego dnia jak go zobaczyłam podłączonego do tej aparatury, tych wszystkich kabli to beczałam jak bóbr, ale przekonałam sie ze jest pod bardzo dobra opieka. Teraz jest juz o niebo lepiej. Mimo tego, ze Mały jest w szpitalu a ja w domu, to jestem spokojna, bo wiem ze wszystko jest ok. Dzis juz go wyjeli z inkubatora i odlaczyli wszystkie antybiotyki i kroplówki i jest pod obserwacją. Jak pójdzie dobrze, to niedługo bedziemy mogli go zabrac do domku.

Trzymajcie wiec za nas kciuki!!!