Maya spi...ale tak nie chciala ze masakra...ciezko bylo ale sie udalo

Wieczorem to niestety cos mi nie dzialalo...i nic nie dopisalam.
Dzis dzien bez A. bo kolezanke na pobliskie lotnisko musi zawiezc...a w sobote odbiera kuzynke z Londynu...wiec tez go nie bedzie...szkoda...ale mam nadzieje ze w najblizszym czasie nikt juz nigdzie nie pojedzie-bo odmowic nie moze...