Lusia konczy dzis dwa miechy
a wczoraj mielismy fatalna przygode. auto mi sie zepsulo w trasie jak mialam jeszcze 35 km do domu (z Luska i mama):ico_zly: na szczescie zadzwonilam po brata a on w warsztacie mech teraz pracuje i w 15 min z mechanikiem przyjechal do nas i okazalo sie, ze dobrze, ze sie gruchot nie zapalil on ma dopiero 13 lat i juz taki grat . powiedzialam, ze nie bede dziecka narazac i przedalam go dzis rano za 1500 zl, a dalam za niego 5000 i jeszcze dolozylam do napraw , no coz strata pieniedzy to moja specjalnosc. teraz nam tylko wozek zostal.... ciesze sie tylko, ze Luska sie nie przytrula spalinami, bo istnialo takie zagrozenie...
a co z
edi? dawno jej tu nie widzialam...