kochana - ja wiem jak Ci ciężko...na prawdę. Mi mówili, ze najpóźniej w 36 tyg. urodzę bo miałam problemy z donoszeniem, a w efekcie tydzień p terminie miałam poród wywoływany
..wprawdzie zgagi i wymioty mnie nie męczyły, ale za to kręgosłup...ufff...całe noce nie spałam... Co godzinę - siusiu, co pół - pić. w dodatku przez tą konieczność leżenia cała ciażę 24 kg przytyłam! Nie potrafiłam nawet skarpetek samodzielnie załozyć i cała opuchnięta byłam...
ehh...ale wiesz - to dobrze. ja juz tak bardzo byłam nastwiona na poród, zeby był, zeby szybko i w ogóle, ze wcale sie nie obawiałam, żadnego lęku nie miałam - ani o ból, ani o resztę całą. po prostu szłam urodzić
Myślę, ze tak to natura specjalnie urządziła...Główka do góry. Już bliżej niż dalej
A co do humorków - nie żałuj sobie
To ostatni moment, kiedy może Ci sie w nocy zachcieć czekolady albo masażu stóp