Ja przez 2 lata byłam wolontariuszką w tej placówce.. Jedna (świetlica była z Caritas').. I odbywałam też wiele wiele praktyk i wiem że nie jest tam tak słodko jak by się mogło wydawać!!!IwonaJa przez 1,5 roku pracowałam w świetlicy środowiskowej
Ile się nerwów nazżerałam rok temu jak miałam ciągłą praktykę po 4 godziny dziennie, w sumie wszystko trzeba było wykonywać za wychowawczynię która tylko coś sobie wypełniała, ja byłam w szóstym miesiącu ciąży i nikt mnie tam nie oszczędzał, nawet zjeść nie mogłam czy chwilę odpocząć, ciągle trzeba było zajmować się grupką 15 dzieciaczków które miały różniachne problemy i różnie się zachowywały.. Czasem nie miałam już siły, praktycznie codziennie trzeba też było przeprowadzać z nimi zajęcia które potem dyrektorka oceniała masakra.. Dzieciaki wariowały, biły się, wrzeszczały, przekrzykiwały ale to też wina wychowawczyni bo praktycznie żadnych zasad im nie wpoiła więc czemu by miały się słuchać mnie skoro żadnego "kontraktu" ani regulaminu świetlicowego nie było?? Robiły co chciały dosłownie a babka udawała że nic nie widzi, że nie ma problemu. W dodatku jakby nie obchodziło ją że mają zaległości w nauce, że muszą się do czegoś przygotować itp. Ona w tym czasie romansowała z jakiś bubkiem a żeby mieć spokój od dzieciaków puszczała im kasety z piosenkami "Hej s***** my znamy Wasze sztuczki" a świetlica była na dużej sali w której starsi ludzie jedli obiady i byli tym zdegustowani tylko nie ona (wychowawczyni)...
Na innej z kolei świetlicy owszem zasady były ale chyba zbytnio rygorystyczne bo przez bite 4 godziny miały siedzieć przy biurkach i odrabiać zadania, zero zajęć ruchowych mimo że miejsce było!! Pod koniec były tak wyczerpane psychicznie że szok, może 20 min przed końcem pozwalała na jakieś gry ale to nie wszystkim.. Komputery były chyba tylko dla proformy bo korzystać też nie mogły, jak było ciepło to nawet na boisko pobiegać nie pozwalała a dzieciaki przecież gdzieś swoją energię wyładować muszą!! Szkoda mi ich tam było, niedość że mają swoje problemy to jeszcze babka ich dobijała!! Najśmieszniejsze były "próby pieśni" bo babencja wogule talentu do śpiewania tylko jedno wycie a udawała że jest jakąś solistką ja dosłownie powstrzymywałam śmiech, dzieciaki też zwijały się ze śmiechu..
Miałam studiować pracę socjalną, ale wyszło że opiekę i profilaktykę środowiskową...