dziewczyny.... pisalam wam ostatnio o A. siostrze, ze urodzila mala coreczke, wiecie nigdy jej nie lubilam, bo nieraz straszna jedza sie okazala, ale poszlam do niej wczoraj, i oczom nie wierzylam....nigdy nie widzialm jejw takim stanie,w pidzamie, pokoj w nieporzadku, wlosy rozczochranie, niewykapana, w dodatku glodna czasu zjesc nie miala, mialam Julcie ze soba wiec nie moglam na poczatku jej pomoc bo za Julcia ganiac musialam, przyszedl jej maz na chwilke do domciu zrobil kanapki jej i lecial dalej do pracy, a ja poszlam uspac Julenke, i zajelam sie jej mala coreczka, ona wziela prysznic i poszla sie polozyc spac na 1 godzinke, taka smutna siedziala, bo jej dzidzia ma problem ze spaniem, nie spi za duzo, prawie wogole w nocy sie budzi co chwile, ciagle je, a najgorsze jak juz zasnie to sie budzi co 10-15 minut, normalnie nigdy nie ma glebokiego snu, nigdy czegos tyakiego niewidzialam, uspalam mala wiecie ze ona normalnie co chwile sie budzila, czasem wystarczylo ze reke polozylam na kolderce, ale czesciej musialam przytulac i pokolysac, zeby zasnela z powrotem, takie malenstwo 12 dni, tak mi zal sie zrobilo kobiety, ona zawsze chciala miec dzieci, a teraz mowi ze juz nigdy wiecej, ze jest tak ciezko, ta malutka po prostu nie potrafi sie odprezyc wiecie, jak spi to tylko ciagle w tej plytkiej fazie ze oczka jej sie ruszaja, nie potrafi sie zrelaksowac, czesto pije, szkoda ze sie przeprowadza bo chetnie bym do niej chodzila i jej pomagala, ona powiedziala ze bylo tak miloze przyszlam i jej pomoglam, ze prysznic mogla wziasc i sie odprezyc troche, no naprawde, teraz szukam, moze jakas ksiazke o dziecka snu jej podaruje, bo tak mi jej zal, mimo ze nie za bardzo sie lubilysmy....
