dorotaczekolada pisze:zdziwienie znajomych-przeciez ty piersi nie masz,czym ty karmisz??
to tak jak i ja
Mam wklesle A a jednaj mala miala mleczko od mamusi
Wytrzymalysmy rok czasu - o 6 mcy za duzo wg moich lekarzy, gdyz mam hiperprolaktynemie, a wiadomo ze przy cycusiu prolaktyna b. wzrasta. Ale dla mnie to bylo niewazne, wazniejsze ze malutka chciala i jadla cycusia. No i wygoda...
Zamiast rano wstawac i butle szykowac wystarczylo wziasc bobasa do lozka, odchylic pizamke i... spowrotem zasnac. To sa najlepsze momenty z moja corcia, jak ona sobie tak pomrukiwala i ssala przez sen, posapujac a ja w pelnym relaksie podsypialam jeszcze z pol godzinki. To uczucie jednosci z twoim dzieckiem, jakby wrocilo do brzuszka i znowu jestesmy razem polaczone "sutkowa" pepowina.
Ale poczatki byly trudne, tutaj, w Hiszpanii nie ma duzej tradycji karmienia naturalnego, raczej jest to "staroswieckie" i "dla biednych" choc z drugiej strony wlasnie ci bogaci lansuja mode na karmienie naturalne (ale to raczej dla pokazania "poswiecenia"). Ogolnie, cycusia daje sie przez gora 4 mce, jak ktos pol roku wytrzyma to sukces. W szpitalu mialam mleczko od poczatku, choc w zasadzie juz przed porodem cieklo, wiadomo, hiperprolaktynemia
Ale mala nie chciala ssac, a przy cesarce przez 24 godz zabronili wstawac. Podali jej butle z glukoza, jak sie w koncu dossala tak pozniej bylo jej wszystko jedno co, oby lecialo
Mialam strasznie poranione sutki, biedna jadla krew z mlekiem... Tak wiec moge powiedziec ze z mojej krwi wykarmiona
Pozniej byly zalamki, ze mleka nie mam i tysiace tego typu problemow ktore kazda z nas, "pierwiosnek", miala. Mala dostawala dokarmianie nie dlatego, ze moje mleko bylo zle, ale zeby latwiej sie "ustawila" do stalych por karmienia. Przy wiecznym wiszeniu przy piersi miala straszne kolki i w koncu pewien "stary wyjadacz" pediatra powiedzial mi, zebym przez tydzien sprobowala ja dokarmiac (troszke, 30 ml). Bylo 15 min jeden + 15 min drugi cycus + mleczko jak wycie. I przeszlismy na stale pory karmienia, jak sie unormowalo to byl tylko cycus, oczywiscie wystarczal!!! A kolki jak reka odial... No prawie
Ale rzeczywiscie b. pomoglo.
Wsrod wszystkich znajomych mamusiek promowalam cycusia. Widzieli mnie jak przystawialam mala do piersi w restauracjach i na zakupach. Na spacerze i na plazy. Wszedzie. W samolocie najlepsze "lekarstwo" przy starcie i ladowaniu. Przykrywalam pieluszka tetrowa i tyle. Jak pozniej musialam butle ze soba wozic to dopiero byl problem - termos, kaszka w jednym pojemniku, mleko w drugim, tutaj butelka, tam smoczek... echhh. Jestem zdecydowanie "za" cycusiem