Dziewczyny dzis rano mój niespełna 6-cio miesieczny synek spadł mi z lóżka
jestem załamana, zupełnie nie wiem jak to sie stało, mały był zastawiony poduszka i był przytulony do mnie a ja przysnełam i obudził mnie jego płacz
Gdy go podniosłam i zaczełam nosic na rekach to przestał płakac, mysle ze nic mu sie nie stało, spadł na dywan i na mojego chapcia. Sprawdziłam mu główke, raczki i nóżki i chyba wszystko jest dobrze, nie zauwazyłam nic niepokojacego. Mały zachowuje sie zupełnie normalnie, nie płacze, bawi sie i smieje. Czy nie powinnam pojechac z nim na pogotowie i to sprawdzic?Czy którejs z was tez przytrafiła sie taka straszliwa sytuacja? Kiedys połozna powiedziała mi ze jak dziecko spadnie z takiej wysokosci jak wrersalka i na dywan to nic mu sie nie stanie, ale przeciez zawsze to upadek,a to jest jeszcze niemowle.....Teraz za kazdyn razem po karmieniu bede małego odkładac do łózeczka choć by nie wiem co...Słyszałam tez kiedys ze nie powinno sie po takim upadku kłasc dziecka spac, czy to prawda? Prosze odpiszcie!