wpadam jeszcze dziś bo muszę się pochwalić jaką niespodziankę mój mężuś mi dzisiaj zrobił
przyjechał po mnie do pracy tak jak sie umawialiśmy, żeby od razu jechać na zakupy, ale ładnie ubrany w garnitur itp to się zdziwiłam ale nic nie chciał powiedzieć, potem jedziemy dziwną drogą to już wiedziałam że nie do sklepu. Zabrał mnie na gorącą czekoladę do Wedla
marzyłam o tym od dawna, ale że karmiłam piersią to bałam się, że taka ilość czekolady może uczulić dzidzię, no a teraz jest już starsza i mam nadzieję że nic jej nie będzie.
Tak więc zabrał mnie dziś tam żeby uczcić narodziny Joasi ( ja jeszcze zamówiłam pyszny deser lodowy z gorącymi śliwkami i bitą śmietaną
) a mężuś wypił swoją czekoladę i wyszedł gdzieś na chwilę i za chwilę wrócił z wielkim bukietem róż czerwonych ach. Było ich 9 - tyle ile miesięcy nosiłam Joasię pod sercem i tyle ile mała ma teraz
Ale to jeszcze nie koniec, dostałam też piękny pierścionek z brylantem
od spodu jest wygrawerowana data urodzin Asi,a że jest to taki pierścionek z profilu kwadratowego to jeszcze na 1 stronie jest napis "dziękuję za Joasię" . Oczywiście się wzruszyłam bo to były takie cudowne chwile. Joasia była w miarę grzeczna - zjadła wafelki z mojego deseru a na koniec wylała na obrus i na mnie wodę więc wyglądałm wspaniale
Potem jednak jeszcze pojechaliśmy na te zakupy i nareszcie kupiliśmy małej kombinezon - nawet fajny w Auchan za 30 zł hihi, zaraz wkleję fotkę i wam pokażę. I to koniec dobrych wiadomości bo potem przyjechał do nas kolega - elektryk naprawić nam coś przy bezpiecznikach bo od zeszłego tygodnia nie mogę prać, prasować i piec w piekarniku bo od razu coś śmierdzi przy korkach, a tu okazało się że jak najszybciej musimy wymienić instalację elektryczną bo ma już ze 30 lat i do tego czasu mamy jak najmniej prądu używać
no i Joasię na ten czas gdzieś wywieźć
ale nie wiem gdzie, bo ja urlopu to już chyba nie mam, a u teściowej jest taka zimnica że szok, a mój mąż ma temu koledze pomagać w tym remoncie - no tragedia
a żadnego remontu nie planowaliśmy kurczę - co za pech