A wiecie co.. mi się już od jakiegoś czasu tęskni za tym pierwszym widokiem nowonarodzonego maluszka, za pierwszym karmieniem (już nie wspomnę o samej ciąży, na myśl o której po prostu łzy wzruszenia mi się cisną do oczu).
Mikuś na krótkie dystanse się juz puszcza i po prostu.. przebiega kawałek (np. od łóżeczka do kanapy - jakiś metr, może trochę mniej), ale sam jeszcze nie potrafi stać.. musi się czegoś trzymać (choćby mnie), nawet jedną rączką.
Ostatnio zaczyna się denerwować, jak mu się czegoś nie pozwala. Strasznie wtedy piszczy.. masakra. Ostatnio przyraczkował mi do kuchni i zabrał się do otwierania szafki, gdzie stoi kosz na śmieci i środki czystości, gdy go stamtąd zabrał, to normalnie prawie bębenki mi popękałyu od jego wrzasku. Nie płacze, tylko krzyczy.. po kim on to ma?
Wszystkiego najlepszego dla Paulinki i Dominiki z okazji 11 miesięcy