szczerze powiedziawszy na tą chwilę nie mam zachcianek, wręcz od większości rzeczy mnie odrzuca, wszystko mi śmierdzi i w ogóle feee....
jem wręcz na chama, bo trzeba, niekiedy to aż mnie szarpie, najgorzej w pracy bo nie mam możliwości wybrzydzania - codziennie mam problem, nie w co się ubrac, tylko "cholera co ja mam sobie zrobic jeśc

"
jedyne co mi podchodzi to mandarynki i pomarańcze, zawsze je uwielbiałam i na szczęście mi to zostało, za to jabłka - które wręcz na kila zjadałam śmierdzą mi ....
aha i kiwi też sa ok, noi zapomniałam jedna rzecz mi smakuje ROSOŁEk, jak kiedyś tak sobie tak teraz cacy jest hehe
a reszta jest feee .... ale jakoś daję radę
