KUlka u mnie to samo z jedzeniem...tydzień roboty do rana prawie, człowiek wykończony, wściekły i bez siły...a potem nie ma komu jeść...No ale tradycja...
A na zdjęciach cóż...to już byłam w 4miesiącu ciąży przecież...no i z pewnością ważyłam już więcej niż teraz...
Hanka spała 3godzinki...katar jeszcze męczy...jak widzi fridę to już się pręży i drze. Ja się jakoś przełamałam i ratuję mój malusi nosek...Jakoś idzie...boję się tylko nocy, bo już z J się też ledwo trzymamy na nogach...Mam nadzieję, że jakoś przeżyjemy w spokoju....Niebawej już kąpiemy, bo młoda już marudzi. Zresztą się jej nie dziwię. I tak jest wspaniała, bo nawet się bawi i jeszcze się umie pośmiać przy tym wszystkim!
I może się wreszcie uda wrzucić filmy na youtube, to zobaczycie jak śmiga...
Lecę...na razie!
a co do Wigilii zeszłorocznej to właśnie wtedy poczułam pierwszy raz jak mnie Mat kopnął ale było fajnie aż się rozczuliłam, kurcze ale ten czas szybko leci, rzeczywiście przy dzieciach starzejemy się dwa razy szybciej...no ale jeszcze jesteśmy piękne i młode 
Ale spać? 
mamusia musiała ululać w ramionach...mój słodki żuczek...tak się wtula kochana we mnie...wreszcie się czuję potrzebna............. Oj, już marudzi...no pięknie...
przecież ciągle przewijana, kremik itp...
i dobrze ze pod sklepem byismy a nie np. w ciemnym lesie 
...jutro idziemy wieczorem na zapalanie lampek i choinki w rynku....na biurku przy laptopie lezy juz kartka z lista zakupow.....spisuje co potrzebne do jedzenia....ale sie ciesze.....odkad sama organizuje swieta przezywam je jakos inaczej.....nawet mam wiecej potraw niz w domu zawsze mielismy 
