hej ja ostatnio z doskoku i jak zwykle składam spóżnione życzenia dla wszystkich solenizantów
u nas...hmm.od czego by tu zacząć, narzekanie może zostawię na sam koniec
ostatnio Wam mówiłam że jadę do kazimierzy sama i pojechałam, wyrwałam się z domu, oj było super tak odpocząć od wszystkiego, fakt że moja ucieczka byla spowodowana koniecznością odwiedzenia babci ale i tak było super, zabrałam laptopa wywołałam parę zdjęć i pokazałam babci, ale się ucieszyła, a parę dni pózniej wzięłam Mata i poszłam z nim do babci, radości było co niemiara... ja też jestem zadowolona że mogłam jej sprawić przyjemnośc...
Mat rośnie i rozrabia
kilka dni temu zaczął mówić dadadadada ale to trwało tylko jeden dzień teraz mówi coś po swojemu, a jak dzisiaj zaczął płakać to zdarzyło mu się nawet mamamama
ostatnio zaczyna się wspinać po nodze od krzesła
śmieję się że już ciągnie do wstawania a jeszcze nie raczkuje, pełza po całym pokoju ale na czworaka to narazie się kołysze przód tył, odrywa rękę czasem nogę ale jeszcze nie wie co z tym się robi, siedzieć sam nie siedzi, w tej chwili to tylko tak jakby na jednym półdupku, z czasem się nauczy... oczywiście teściowa
dalej mnie męczy że on już powinien sam siedzieć a ja ze stoickim spokojem odpowiadam że przyjdzie czas to sam usiądzie, ostatnio wyszła sprawa prezentu gwiazdkowego, ona chce lupić chodzik
jak chce to niech kupuje ja i tak nie będę z niego korzystać
wredna jestem... mam ochotę jej powiedzieć żeby pieniążki za które chce kupić chodzik dała je swojej UKOCHANEJ wnuczusi... Mat dostał od niej na mikołaja... tylko się nie śmiejcie... gąbkę do wanny... takę co się dziecko na niej kładzie... a wnuczusia 1. spodnie, 2. bluzkę, 3. puzzle, 4. książkę, 5.syrenkę pływającą, 6. paczkę słodyczy.... a i jeszcze będzie kino, chyba dzisiaj...
całkiem bogaty był ten mikołaj... no i na Mata już pieniążków nie starczyło... poruszyłam tą sprawę z T ale on broni mamuśki... MAMINSYNEK pewnie pomyślicie ze jestem ZAZDROSNA, bo to tak wygląda, ale ja tylko chciałabym równego traktowania
Z T mamy ciche dni i jakoś mi z tym dobrze...
zaczęło się od soboty, proszę go czy moglibyśmy kupiś Matowi takie ozdóbki na ścianę, bo na razie jest z nami w sypialni a tam gołe ściany, no nakleiłam jakieś tam naklejki ale to co widziałam byłoby świetne, a on na to że nie ma pieniędzy... zapytałam czy moglibyśmy wreszcie kupić karnisz do pokoju Mata, on znów że nie ma pieniędzy, później jeszcze zaproponowałam wypad do mcdonalda, tak miałam ochotę na wieśmaca, on- nie ma pieniędzy, potem zajrzeliśmy do zabawkowego chciałam kupić Mat taki fajny gryzaczek- T nie ma pieniędzy
... i już miałam go dość wyskoczył z tekstem że jestem nienormalna...więc przestałam się odzywać, ale najlepsze dopiero przed Wami, wieczorkiem pan T KUPIŁ SOBIE CZTEROPAK PIWA... no na to się pieniądze znalazły... JAK MIŁO...
no to wszystko o mnie.. niewesoło ale mam superowego synka, który wszystkie niepowodzenia odsuwa ode mnie.
i tak sobie kiedyś zadałam pytanie czy jestem szczęśliwa... i mogę powiedzieć że tak, bo mam Mateuszka a reszta.... się nie liczy.