ale jestem wkurwiona!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
musialam isc na zakupy, a poniewaz wszedzie zaspy, sypie snieg dalej i wozek jest wielki i nie da sie z nim wszedzie to zawiozlam Luske do mojej mamy (maz jest w pracy, wroci po 15, a wtedy to se draze, albo wode moge w sobote kupic w calodobowym). Zostawilam Luche, wracam za jakies 40 min, a tam tak najarane, ze mnie normalnie az coflo!!! Moja mama z moim bratem kurzyli sobie nieskrepowani przy Lusce. Ja z piana tam wpadam, a oni mi mowią, ze przeciez w kuchni palili i drzwi zamykali
W kuchni za drzwiami harmonijkowymi i przy zamknietym oknie, bo przeciez zimno
o gdzie sie to mialo wywietrzyc??? w sciany wsiąknąc? Ale mi cisnienie podniesli. I jeszcze zdziwieni, ze Luska placze zamiast spac. jak miala w takim smrodzie spac??? Jak to powiedziaam, to uslyszalam, ze wymyslam, bo sie Luska z rytmu wybila, a nie smrod jej przeszkadzal, bo pzry mnie i moim bracie jak bylismy mali to wszyscy palili i nie bylo problemu... no rece mi opadly... jak ja mam walczyc z takimi idiotycznymi argumentami??? moze jak bym miala raka ploc to mialabym jakis atut w reku?
Cholera ja tez czasem popalam, ale na jakiejs imprezce, czy w pubie, a jak mam wieczor na papieroska ochote to na dwor wychodze. w zyciu bym przy zadnym (nie tylko moim) dziecku nie zapalila.... I jak ja mam teraz Luche tam zostawic w Sylwestra? jak sie nie hamowali wiedzac, ze zaraz przyjde, to co beda robic wiedzac, ze mnie nie bedzie?
buziaki dla Marcinka i Krzysia