Powiem Ci jak jest u nas...
Po powrocie ze szpitala nie wyobrażałam sobie, żeby odłożyć syna na całą noc do łóżeczka. Jestem z tych mam, które nie boją się, że uduszą dziecko, wręcz odwrotnie - ja musiałam go mieć przy sobie, inaczej bym nie zasnęła. Mąż powędrował na podłogę. Z różnych źródeł słyszałam wtedy, że robię sobie krzywdę, bo przyzwyczaję syna i odzwyczaję męża. Poszłam za dobrymi radami i zaczęłam odkładać małego, ale okazało się, że nie jest to takie proste, bo pięć cm nad materacykiem natychmiast się budził i dostawał szału. Od razu płakał. Z czasem jednak sytuacja zaczęła sama wymuszać zmiany. Z końcem lata mąż miał dość zimnej podłogi, Jasiek zaczął przewracać się na plecy, nie można go było zostawić samego na łóżku. MUSIAŁAM zacząć go odkładać do łóżeczka. Bałam się trochę tego momentu i przygotowana byłam na histerie, a tymczasem okazało się, że mały świetnie sobie radzi. Nie płacze, nie marudzi. Po prostu dopóki był malutki i jadł tylko z piersi, a ja go miałam ciągle przy sobie, był znacznie silniej ze mną związany. Z czasem jadł z piersi mniej, ja wróciłam do pracy, więc przestałam zasypiać z nim także po południu, w rezultacie mały zaakceptował łóżeczko. Nie miał wyjścia. Nie żałuję jednak tych chwil, które miesiliśmy dla siebie i jeszcze do tej pory, kiedy budzi się gdzieś o 3:00 - 4:00 na karmienie, pozwalam mu zostać z nami do rana.
Jak postępować z moim dzieckiem uczę się głównie nie z uczonych poradników, ale od niego samego. Widzę kiedy mały jest rozdrażniony, kiedy nieszczęśliwy a kiedy zmęczony i sobie ufam najbardziej. Też ciągle słyszę dobre rady od teściowej, mojej mamy, ciotek i koleżanek. Wszystkie mają patent na moje dziecko i gdybym tylko ich posłuchała, jadłoby za dziesięciu, spało po 20 godzin na dobę, a pozostałe 4 spędziło na samodzielnej zabawie... Tylko, że jakoś te ciotki i koleżanki mają swoje dzieci, a z nimi setkę kłopotów. Lec kiedyś rzekł "Wszyscy chcą naszego dobra... więc nie dajcie go sobie zabrać"
Wiem, że to trudna sztuka odciąć się od tego wszystkiego, ja czasem u mojej mamy dostaję nerwicy, jak słucham jej wywodów
, ale staram się mieć to w nosie. Po prostu robię swoje.