potem nawet nie boisz sie porodu tak bardzo jest się szczęsliwym ze się zaczęło
heh, jeszcze nie jestem przeterminowana, ale właśnie takie mam odczucie... wszelki strach mi przeszedł
nie byłam pewna czy chce zobaczyc jedną czy dwie kreski.
Ja jak przyszło już do robienia testu, to jakoś wyparłam ze świadomości fakt jak czułam się poprzedniego wieczoru-nagle pomyślałam, że pewnie po raz drugi-bo już raz tak było, fałszywy alarm... dałam kubie test do ręki i spokojnie sobie goliłam nogi
...ale jak zobaczyłam jego uśmiech-taki z gatunku tych kiedy się iskry sypią z oczu i aż rumieniec nachodzi na policzki... powiedziałam "żartujesz..." a on się zaczął drzeć i wyć i mnie przytulać, popłakałam się, ale nie byłam pewna w którą stronę poszedł ten balans, który mi wycisnął łzy...
...a teraz czekam, na leniuszka mojego...

może jakieś okna zacznę myć?
