Oj naprawde wspolczuje rownoczesnej choroby z dzieckiem
, znaczy wspolczuje kazdej choroby, a tak rownoczesna to juz koszmar
ja sie troszke boje, bo Lucha apetyt stracila i oby to nie bylo objawem choroby (na zeby juz nie mam sensu zwalac hehe, bo ona od niemowlectwa do starosci bez fosztów chyba pociagnie
)
co do chusty, to przezylam
, troche poturbowana psychicznie, ale zyje i nawet bez nakazu sprzedawania jakiejkolwiek innej
, ale niestety dowiedzilam sie od mojego bezwzglednego meza, ze "chusty nie maja dusz i to szmatki zwykle sa"
chyba sie rozwiode
albo sobie jeszcze jedna kupie
, a potem nastepna, i nastepna.... a potem nowe dziecko sobie zrobie, zeby bylo co w chuscie nosic jak Lucha sie zbuntuje