Dziewczyny przyłączam się do Was i łączę w bólu. Od poniedziałku wracam do pracy. Już dzis byłam na 4 godzinki i musze powiedzieć, że załamka. Nie wiem jak dam radę. Jak dzieci będą zdrowe to pół biedy, ale przychodzę dziś a Miki z temperaturą śpi i babcia nic nie podała mu na zbicie gorączki
bo to tylko godzinka do mojego powrotu, więc nie chciała sama decydować. Kurde, a telefon to co????? Nie można zadzwonić.
Miki to jeszcze sobie w takich sytuacjach poradzi, ale Majka ma tylko 9 miesięcy (prawie) i co będzie jak ona zachoruje.
Strach pomyśleć, chyba będę po prostu dzwoniła po 10 razy w ciągu dnia. Tylko, że nawet nie wiem, czy babcia rozpozna jak moje dzieci będą "niehalo".
Gdybym nie musiała pracować.........ale życie jest jakie jest.