Oj dziewczyny, współczuje wam... choć ja bym wolała teraz siedzieć za granicą-raczej w Anglii niż hiszpanii ze względu na język
bo ja raczej będę miała w nadmiarze rad praktycznych ze strony osób nadgorliwych... poza tym przynajmniej by Kuba siedział na nonono w domu, a wychodził tylko do pracy
z obiecanek dzisiaj nici, bo już kumple przyszli, wypili sobie i poszli-nawet kretyn telefonu nie wziął ze sobą-aż marzę o tym, żeby teraz zacząć rodzić. pojechałabym do szpitala, wyłączyła telefon i bym obserwowała kiedy mnie znajdzie-z resztą kto by go w takim stanie (alkoholowym) wpuścił do szpitala
więc zasadniczo, będzie dzisiaj śmierdział menelem, najchętniej to bym go wygoniła do drugiego pokoju, bo jak jest pijany to się rozwala na łóżku, zabiera pościel, chrapie, przywala mnie swoim cielskiem...
On by chyba był chory jakby przez tydzień musiał nie przyprowadzać mi do domu "marginesu" nie wkurzać mnie i nie łamać wspólnie ustalonych zasad... w "komputerowym" śmierdzi papierosami, ciekawa jestem czy też palił, bo niby od nowego roku nie pali-ale jakoś co dzień mu się zdarza z jakiegoś powodu-to jest ciekawe, że zawsze jest powód...
...idę popracować, już posprzątałam.. no i prysznic, mam na niego wielką ochotę... a o północy chirurdzy-w końcu, bo 2 odcinki mi zabrali, przez święta i nowy rok