wczoraj postanowiłam sobie skrupulatnie wyliczyć termin co do dnia i wyszedł mi 16 stycznia
wiecie najgorsze jest to, że nie można tak do końca polegać na własnym organizmie, bo niby dzidziuś wie kiedy się ma urodzić, a guzik prawda, bo czasami trzeba wywoływać poród po 2 tygodniach, albo jak po tygodniu się wywołuje to się nagle okazuje, że łożysko już się starzało, że dziecko niedotlenione, że jeszcze parę dni to by się mogło źle skończyć...
jadę na 14 do lekarza, miałam jechać z Kubą, ale mama potrzebuje auto, żeby zawieźć moją kartę pracy kadrowej, więc pojadę z mamą... tylko, że z Kubą miałam jechać od razu do szpitala-o ile faktycznie dostane skierowanie na ktg, a mamie nie chcę nonono zawracać, bo tam trzeba trochę poleżeć jednak pod tymi mackami...
...Do Kuby wczoraj zadzwonili z serwisu, że motocykl jest do odbioru-zacznie się teraz... już wszystko będzie miał w "D" zwłaszcza, że trzeba motocykl wykończyć na sezon... nie będzie ani Kuby, ani kasy, bo niestety motocykl to skarbonka, z resztą... zobaczymy, dzisiaj od rana jestem na niego zła za wczoraj, więc chodził obuczony aż wyszedł z kumplem-zachowuje się jakby miał 10 latek...