Ja rodziłam w Nowym Targu (jedyny szpital).
Blok porodowy:
- położne rutyniary (tylko jedna nawet sympatyczna)
- miałam opłaconą salę do porodu rodzinnego, a od godz. 6 (wtedy dotarłam do szpitala) do 13 musiałam przebywać na sali wspólnej, bo sala do porodu rodzinnego służyć miała jako miejsce imprezowe (personel robił sobie tam opłatek) i nie chodzi mi o niewygody przebywania na sali wspólnej (świetnie mi się rozmawiało z innymi rodzącymi) tylko o zasady
- lekarze fachowcy, ale daleko im do uprzejmości (no cóż.. nie można mieć wszystkiego)
- fotel do porodu PORAŻKA!!! oparcie dla nóg.. jakie opracie?? to coś nie dawało żadnego oparcia!! (dwa walce, które się obracały, pokryte śliskim tworzywem - stopy mi się non stop ześlizgiwały i nie mogłam efektywnie przeć)
- superowe łazienki
czyściutkie, nowe, z mnóstwem przycisków do wzywania personelu (jak zrywałam papier, to niechcący nacisnęłam - zleciały się 3 położne - tak że wiem, że nie była to tylko atrapa
)
Oddział położniczo-noworodkowy:
- położne i pielęgniarki od noworodków SUPER!!! chętne do pomocy, do udzielania porad (ale się nie narzucały), nie robiły min typu "wyrodna matka" kiedy w pierszą noc po porodzie poprosiłam żeby wzięły małego do siebie na noc, bo ja padałam ze zmęczenia
- miałam salę jedynkę z własną łazienką, ale słabo była ta sala dogrzewana, musiałam dogrzewać farelką. Mimo to jestem strasznie zadowolona z tej jedynki, bo rodzina mogła mnie odwiedzać bez ograniczeń (sale jedynki mają osobne wejście - nie przez oddział), a matki w innych salach miały wyznaczone wizyty od 14 do 16 we wspólnym pokoju odzwiedzin, który był mały i brakowało w nim krzeseł
- spotkałam się przy wypisie z dziwną procedurą, otóż ani ja ani dziecko nie mogliśmy się ubrać na sali, tylko musiałam przejść z dzieckiem (ja w szlafroku, on w rzeczach szpitalnych) przez cały oddział (ja miałam jeszcze na ramieniu wielką torbę z rzeczami, bo męża nie wpuścili na oddział przy wypisie i nie mógł mi pomóc) i dopiero w takim "pokoju wypisów" pielęgniarka przebrała Mikiego (nie pozwolono mi samej przebrać dziecka), a ja przebrałam się w kąciku. Po wszystkim wyszliśmy na korytarz, gdzie czekał już mój mąż i teściu.
Powiem wam jednak, że wspomnienia z porodu i pobytu w szpitalu mam miłe i będę tam rodzić kolejne dziecko, bo mimo niedogodności personel był fachowy, nie miałam żadnych komplikacji, dobrze się mną zajęli i w ogóle od tej strony super - a to jest dla mnie najważniejsze!