O mojej teściowej można by długo pisać. Cieszę się, że nie mieszkamy razem bo bym się nabawiła gorszej nerwicy niż po latach pracy z młodzieżą licealną.
***
Wszystko zaczęło się jak zaszłam w ciąże. Oczywiście ona chciała, żebym natychmiast szła na urlop i najlepiej przez całe 9 m-cy nie wychodziła z domu . Potem wzięła się za naszego psa...bo jak "kundel" może być w domu z małym dzieckiem..paranoja poprostu. Oczywiście pies został bo nigdy bym go nikomu nie oddała, a teściowej nie nawidzi do tego stopnia, że jak mnie albo męża nie ma w pokoju to nie dopusci jej do łóżeczka Hanii .
***
Potem jak juz Hania się urodziła to było że: ja robię wszystko źle, źle noszę, przewijam i karmie dziecko. Tak jakbym chciało zrobić krzywdę własnemu dziecku. Jak do nas przyjeżdża zawsze twierdzi, że Hania jest za cienko ubrana...mimo, że w domu gorąco. Ostatnio nawet udało jej się wyprowadzić Piotra z równowagi więc się chyba obraziła i od tygodnia nie dzwoni i nie zagląda do nas....jaki spokój :) :). Ja rozumiem, że ona napewno kocha małą i chce dla niej dobrze ale bezprzesady. Moja mama jakoś mi sie nie wtrąca do niczego chyba, że ją o to proszę.
***
Teściowa jest przekonana, że jak wrócę do pracy bedzie się opiekowała Hanią..niedoczekanie.
***
Teść za to całkiem wporządku człowiek...jak on z tą kobietą wytrzymuje to ja nie wiem.