hej laleczki
ja do 6 rano cierpiałam w strasznych bólach
o 5 miałam skurcze co 9 min regularne i bardzo silne, już miałam budzić męża, ale stwierdziłam,ze wytrzymam.... wytrzymałam do 6 bo wtedy się uspokoiło... i cisza.... tzn pobolewa mnie wciaz jak na miesiączkę , ale bardzo deliaktnie w porównaniu z tym co było w nocy
Spałam od 6-7.30..... potem pojechałam na egzamin
lekko nie było bo brzuszek napiętyi obolały, a ja niedospana, ale jakoś dałam rade.
Potem pojechaliśmy na porodówkę...
u nas też szpitale przepełnione i nie przyjmują..dodatkowo największa porodówka w miescie jest remontowana i wysyłają pacjentki często gdzies do okolicznych miast na porodówki
lekarze nie są zbyt mili... ten co mnie badał był straszny
aż jak wyszłam stamtąd to się popłakałam przez niego
ale bez szczegółów, bo sie znowu zdenerwuje
powiedział "jeszcze pani nie rodzi, tzn dzisiaj pani na pewno nie urodzi, proszę iśc do domu i nie zawracać nam głowy , a następnym razem jechać do innego szpitala "
w poniedziałek mam wizyte u mojego gina, może doczekam to sie przynajmniej dowiem jakichś konretów, bo ten gbur powiedział tyle tylko po "zbadaniu" mnie i wyszedł....nawet jednego pytania nie zdąrzyłam zadać, a miałam ich ze sto
oj w ogóle zła jestem strasznie, moze to tez przez tą ciężką noc
w każdym razie Madzia wciaż możesz byc pierwsza