przypomnialo mi sie, ze jak Carmen byla mala, to na pilke (hiszp. pelota) wolala... puta (w tl. to k...wa
) no i mozecie sobie wyobrazic poltorarocznego brzdaca wrzeszczacego na caly park: mami, puta, mami puta !!!!
teraz juz kombinuje, np jak chce zeby zwrocic na nia uwage mowi: chiba mam stlasna tempelatulke, zmiez mi mami!!! i reka dotyka sie do czola, przewraca oczami itp
i klamie jak najeta... pomalowala sciane w swoim pokoju, pytam sie: Carmen, co to? lysiunek, tata mi zlobil...
albo przychodzi do mnie i mowi: tata mi w nonono wlal, das socku na naglode??? na to slysze ojca: Carmeeennnnnnnnnn!!! mialas posprzatac swoj pokoj i w nagrode soczek, nie oszukuj mamy!!!!