Dla mnie lepszym tematym było by "Teść, ach teść..."
Ale myślę, że sie nie obrazicie jak tutaj wyleje swopje żale dotyczące jego...
Generalnie nie widuje go zbyt często - całe szczęście... Ale z mężem mieszkam w jego mieszkaniu, on z teściową mieszkają niedaleko 10 minut spacerku.
No i 4 miesiące przed naszym ślubem jak tam mieszkaliśmy (2 pokoje) to jeden był jeszcze wynajmowanym i mieszkaliśmy z jakimiś ludźmi, nie było ciekawie, ale wiedzieliśmy, że niedługo sie wuprowadzą.
No i to byli tacy "syfiarze" dosłownie. Nawet wanny po sobie nie umieli opłukać... A że ja w syfie nie lubie mieszkać to zanim weszlam pierwszy raz do tej wanny to ją porządnie wyszorowałam (okazało się że jest biała).
No i jak się wyprowadzili a my dostaliśmy porzyczkę od banku to stwierdziliśmy, że należy zrobić tam trochę porządku.
Stare meble wynieśliśmy do piwnicy a przegnite wywaliliśmy, pomalowaliśmy, położylismy linoleum na podlodze, zabudowa itp, itd... a mój teśxciu kazała Arturowi podpisać pismo w którym była mowa, że nie bedzie (artur) żądał żadnych pieniedzy od tescia... gdybym wiedziala ze cos takiego podpisuje to bym mu nie pozwolila, bo to niestety brak zaufania, a my to zrobilismy dla siebie, zeby mieszkac w czystym i nie wstydzic sie jak ktos nas odwiedzi...
ostatnio mial pretensje ze nie placimy rachunkow na poczcie, tylko przez internet (dla nas wygodniej i taniej) dla niego komputer to czarna magia...
wszystkie rachunki przychodza na niego i czasami w naszej skrzynce sa listy do nich i rachunki i jak jest na spacerku z psem to wchodzi sobie bierze listy i wraca do siebie. przez przypadek "lubi" zabrac ze soba tez rachunki a potem ma pretensje ze nie placimy, ale jak mamy placic skoro on zabiera je ze skrzynki... teraz staram sie to bardziej konrolowac, ale wiadomo jak ja jestem w pracy i jak artur jest w pracy to ciezko przypilnowac...
w ogole mam dziwnego tescia...
wiadomo jak sie idzie do kogos w urodziny, imieniny, jakies swieto itp to wypada cos przyniesc - chociazby glupie czekoladki. a co ja od niego raz uslyszalam? ze w ten sposob rodziny ani przyjaciol sobie nie wykupie... a przeciez to bylo z grzecznosci...i dlatego teraz jak do niego ide to nie wiem co mam zrobic...
no i raz jak bylam chora (mialam wysoką temperature) i spalam to wszedl bez dzwonienia (tak, ma klucze...) obudzil mnie i kazal mi wstac i z nim porozmawiac...
jak bylam w szpitalu po stluczce samochodowej (w 13 tygodniu ciazy) to mnie odwiedzili tesciowie i co od niego uslyswzalam??? ze jak on byl w szpitalu to nawet do niego nieraczylismy przyjsc... a szczerze to nawet nie wiedzialam ze byl w szpitalu. pozniej tesciowa mi powiedziala ze trafil tam na jeden dzien i ze go nie zatrzymali na dluzej...
wiem jedno, na pewno unikne "dobrych rad" co do zajmowania sie noworodkiem, bo bedzie to dla nich nowosc
a co do tesciowej... to jest w miare oki, tylko od kiedy tamci lokatorzy sie wyprowadzili to mowila ze ten jeden pokoj trzeba wynajac, ale od kiedy wie ze bedzie babcia to nawet o tym nie wspomina
aha, nawet wigilie moj tesc musial nam popsuc (a chcialam zeby to bylu wyjątkowe swieta) bo zaczal gadac jakies niestworzone rzeczy...
ale coz, kocham Artura i za niego wyszlam a nie za nich...
mam tylko nadzieje, ze szybko staniemy sie dla banku wiarygodni i dostaniemy kredyt i bedziemy mogli zaczac sie budowac...
[ Dodano: 2007-03-26 ]sorry ze tak sie rozpisalam, ale uwierzcie, mi moglabym jeszcze...