Więc tak pewnie chcecie wiedzieć jak było
Poszłam na oddział w poniedziałek..nie chcieli mnie przyjąc, bo nie było miejsc
ale w końcu stwierdzili,ze trzeba i przyjeli
Zrobili zapis, zbadali i wydumali(na czele z ordynatorką),ze ja wcale nie jestem po terminie i ze nic nie będą ze mną robić
myslałam, że pozagryzam. Znalazłam mojego lekarza i mu mówie,ze ja stąd wychodze, jak nic nie chcą ze mną robić, bo i na co ja im na tym oddziale
to narobił rabanu*w szoku byłam) i wtedy stwierdzili,że jednak doszli do wniosku,ze jestem po terminie i że trzeba koniecznie zakłądać cewnik
Założyli go o 14.
14.30 pojawiły się skurcze
15.00 zrobiły msię w miare regularne..co jakies 15-20 min
16.30 skurcze co 7 min, poszłam do położnych poinformować je o tym fakcie, w trakcie badania wypadł mi ten cały cewnik, rozwarcie na 3 palce,to mnie przeniosły z sali przedporodowej na trakt porodowy....i podłączyły pod ktg, dały kroplówke... na tej maszynie do ktg wyświetla się na ile % jest dany skurcz... dochodziły do 91% i sobie wtedy pomyślałam "phi.. jak to tak boli to nie jest tak źle
"
potem łaziłam po korytarzu z kroplówką... o 18 stwierdziłam, że moze zadzwonie po męża
przyjechał o 19. skurcze były co 5 min, chodziliśmy po korytarzu razem
19.30 wróciłam na łóżko, położna w trakcie badania przebiła ten cały pęcherz i odeszły mi wody... i wtedy zaczął się hard core
ok 20 wpuscili do mnie męża... on już "przekonał" położną, żeby mi ulżyła, bo wyłam nieźle
wkurcze miałam w końcu co 2 min bolało strasznie, ale podobno dlatego,ze miałam duże dzieciątko jak na moje biodra no i cały poród był wywoływany (naturalnie powinno być troche lżej, tak twierdziła położna)
w mękach dotrwałam do 21.45 kiedy to kazali mi zejść z łóżka i przejśc na łóżko porodowe
myślałam,ze nie doczłapie, ale dałam rade
o 22. 00 Szymcio wyszedł na świat i wydał piękny okrzyk zwiastując, że już jest
myślałam, że się roztopie ze szczęścia
Mówie Wam kochane, nie ma się co oszukiwać, boleć bolało okropnie, nacieli mnie, mam szwy i cierpie nadal, ale mogłabym to przejść jeszcze 10 razy gdybym wiedziała,ze na koniec czeka na mnie takie cudo jak mój Bąbelek
Prawdą jest, że jak pojawiają się parte skurcze to boli bardziej, ale mi pozwolili przeć w zasadzie od początku jak się pojawiły parte, a jak już pozwalają przeć to jest dużo lepiej.
Dziewczyny wszystko jest do przeżycia!nie bójcie się! I tak Was to czeka i tak a radość na koniec jest nieopisana.
[ Dodano: 2008-02-23, 18:36 ]3mam za Was wszystkie kciuki!
czarnulna może rzeczywiście pojechała
Anuszka i na Ciebie lada moment przyjdzie czas. Jestem z tobą myślami, mam nadziej,ze sie nie namęczysz.
Mój poród nie był taki długi jak na pierwiastkę, dzięki temu , że położna mi troche pomogła..
I na pocieszenie powiem,ze juz naprawde nie pamietam tak tego bólu... nie potrafie go sobie wyobrazić...wiec szybciutko się zapomina. Wcale się nie zarzekam, że nie bede rodziła drugi..i trzeci raz
za wiele szczęścia jest z dzieciątka,zeby sobie przez kilku godzinny ból go odmówić
Wszystko z czasem mija, ból też minie, a dzieciaczek to nieopisane szczeście
zaraz spróbuje wkleić fotke