04 cze 2008, 12:02
Hej!
u mnie też robi się jakoś chłodniej, choć słońce nadal patrzy na nas z uśmiechem, całe szczęście!!
Massumi przewspaniałe...zdjęcia, dzieci i opisy!!! talent masz babo!!!
Dziewuchy, dzięki...za wszystkie cenne rady i miłe słowa. I jak się dobrez skupię, to widzę, że każdy ma swoje problemy bardzo podobne do naszych. Tym , co w bloku mieszkają źle, tym co w domu też zawsze coś nie gra...życie po prostu.
Wczoraj z J ustaliliśmy tylko tyle, że chyba na razie tu zostajemy. Ze względu na Hanię...bo w bloku co? 4ściany i pustka. A tu ma raj, podwórko, ciszę, zdrowe powietrze, trawkę, piaskownicę, za płotem plac zabaw, a 300m od domu jezioro...I nie będę się o nią bała jak pójdzie do szkoły/przedszkola...bo to wieś i raczej spokojna.
Z mamą na razie dziś tak luźno gadałam przy robieniu obiadu...I na razie wiem tyle, że ona chce dla mnie dobrze. Aż mi głupio, bo ona wiecie czym się martwi? że my siedzimy wieczorami, ja pzry kompie, on przed tv...że mamy wychodzić gdzieś, coś robić, bo zdziadziejemy i za 5lat już nas razem nie bęzdie. Ma rację...tyle że ja nie chcę jej obciążać Hanią, no ale w sumie jak młoda śpi to można wyjść, ma rację.
Wiem też, że nie podoba jej się, że J nie pomaga przy domu ojcu, że mało robi. I tu też ma rację...i ja to wiem i J powtarzam. Mam nadzieję że się zmieni.
No i jeszcze...powiedziałam jej, że przecież widzę, że ma dość czasami...ale niby nie Hani, tylko tego, że ma za dużo na glowie. Więc teraz zadanie dla mnie...muszę zacząć chyba albo sama gotować, albo na zmiany z mamą. Bo faktycznie takie tempo to już nie dla niej.
I widzicie...w sumie żadna poważna rozmowa, a ile człowiek się dowie....
Jeszcze coś wspomniałam o bloku, to tylko rzuciła...to idźcie do bloku takim tonem, który w tle miał "zobaczymy jak na tym wyjdziecie"!
Może i tu ma rację...Jakbyśmy byli sami, czy J by się sprawdził w tej roli? wątpię...raczej ja bym się zajeździła na śmierć...
Więc tak...muszę go zmobilizować albo znów na wyjazd na zarobek, a potem na kredyt, żeby siię oddzielić, bo zyskamy więcej miejsca i trochę więcej prywatności. No i musimy teraz my z J poważnie pogadać i ustalić warunki, bo nie mam zamiaru się kłócić raz z nim a raz z rodzicami.
Lady jeśli u Was już się nie da inaczej to nie wiem...współczuję, bo te decyzje są fatalne i cholernie ciężkie.
Jagódka Tobie to zazdroszczę uporu!!! i stanowczości! jesteś dzielna kobieta!!!
i uciekam...zrobić włosy...poleżeć chwilę...zanim młoda wstanie. Choć dziś mam luz, bo rodzice się nią zajmują, żeby się nie zaraziła bardziej. Na razie charczy i trochę ma kataru...od czasu do czasu pokaszle. Boję się o nią....
życzę miłego dnia...i dużo siły!!! najlepiej od zrelaksowanej Ewcikowej, co to ma super koleżanki i męża!!!