Cześć dziewczyny... czytam ciągle, ale jak się nic u mnie nie dzieje to nie wiem co mam pisać...
Klaudia dwa tygodnie szybko miną, ciesz się pomocą bliskich i odpoczywaj ile wlezie, póki możesz...
Gabriel w nocy nie spał, kwękał i stękał... z rana usnął na chwilę, teraz u babci śpi w wózku, mój ojciec dzisiaj przyjeżdża-zawsze jak ma się widzieć z Gabrielem to ten jest nie dospany, boli Go brzuszek, albo jeszcze coś innego i marudzi akurat
Próbowałam dać Gabiemu bananka, ale nic z tego, zaczynam się na prawdę martwić-co bym mu nie podałą to nie pasuje, zawsze tak samo, pierwszą łyżeczkę połyka, drugą wypluwa, a trzeciej już się nie da do buzi włożyć, bo blokuje jęzorkiem... ale, ale
kilka dni temu przyszłą mi paczuszka z bobovity... zupkę marchewkową z ryżem oczywiście Gabriel przekreślił od razu, ale dwa dni temu zrobiłąm mu troszkę rzadziutkiej kaszki ryżowej-bananowej i kilka łyżeczek wypił, wczoraj też, a dzisiaj rano otwierał szeroko buzię do łyżeczki, chwytał ją łapkami i sobie gryzł... jak puszczał i zabierałam, żeby nabrać kaszki to przebierał nóżkami i wyciągał rączki i jak dawałam mu znowu to paszczkę otwierał i chwytał łyżeczkę-ładnie wszystko połykał, nic nie wypluwał... miałam mu nie dawać kaszki jeszcze przez miesiąc, ale byłam zaniepokojona jego niechęcią do wszystkiego co nie leci z piersi i chciałam to sprawdzić-chyba na śniadanie już tak zostanie, może zacznie jeść też inne rzeczy, w końcu za kilka dni kończy 5 miesięcy, za miesiąc cycuś już może nie wystarczyć
Kuba pojechał gdzieś do Bytomia-wystawiają sztukę teatralną... w piątek 13-tego jadą do Szczecina... data w sam raz na jazdę na drugi koniec Polski
poskładał motocykl i już nim jeździ, kazałam mu zrobić "singla" powiedziałam, że nie będę z nim jeździła... ja generalnie bardzo lubię motocykle, wiele przejażdżek utkwiło mi w pamięci, bo wiążą się z bardzo miłymi wspomnieniami, nawet chwile ryzyka jeszcze gdy jeździliśmy ścigaczem, moja nauka jazdy naszym pierwszym chopperkiem-to ja zawsze dbałam o nasze maszyny... wiele godzin spędziłam z Kubą na naprawach i było to zawsze naszą wspólną pasją, myślałam, że to będzie zawsze nieodłączny element naszego życia, a teraz gdy czuję wielką odpowiedzialność za naszego syna i wiem, że jestem mu potrzebna to z lekkością przyszło mi odstawienie pasji życiowej, choć miło było znowu usiąść na naszej "siódemeczce" i złapać za kierownicę
szkoda, że mężczyzn zwykle nie stać na rozstanie się z czymś dla siebie cennym, nawet gdy sytuacja tego wymaga...
idę trochę posprzątać, bo dom zapuszczony jak trawa przed pierwszym wiosennym koszeniem, jakby tato to zobaczył to by się załamał...