a ja w domu
pogoda beznadziejna, caly czas leje, moze pozniej sie przejasni..oby
wczoraj mialam niezle przeboje z drabina
wiatr nam zerwal tv satelitarna i siostra wyporzyczyla drabine a ja mialam byc w domu i ja odebrac..no i ok bylam
rano zwleklam sie z lozka bo wydawalo mi sie ze ktos puka, wygladam przez okno patrze stoi samochod z drabina, no to szybko szlafrok zalozylam schodze na dol a samochodu juz nie ma
wkurzona dzwonie do siostry zeby tam zadzwonila i powiedziala ze czekam a ona do mnie ze nie ma tam tel
no wiec musialam ubrac mlodego, folie na wozek bo desz lal i zapieprzalam 3 kilosy na nogach...ufff
w koncu dotarlam, jeszcze po drodze zatrzymalam jakiegos dostawczaka
z pytaniem czy to on wiozl drabine na moja ulice..on w szoku ze nie no wiec poszlam pod sklepem juz poznalam tego goscia co byl u nas i mu mowie ze bylam w domu tylko dzwonka nie slyszalam, pojechal zaladowac ponownie drabine i ja oczywiscie z pytaniem czy moge sie z nim zabrac bo nie usmiechalo mi sie w tym deszczu isc spowotem..on ze no problem wiec wozek na pake, szymona na rece i do samochodu..heh a dzisaiaj musze czekac bo maja przyjechac odebrac,
maly spiacy a ja nie wiem czy isc na gore go usypiac bo jak znow dzwonka nie uslysze eeehhhh