hejka...bylismy dzis nad morzem

...pierwszy raz z Maya...i pierwszy w tym roku

...pogoda nam dzis wyjatkowo wypalila wiec szybko w auto i w droge...Maya w obie strony spala

wiec spoko...nad morzem cieplo ale wial silny cieply dosc wiatr...nie wiadomo bylo jak sie ubrac...jedni w kapielowkach inni w kurtkach....a Maya...ryczala jak szalona bo tak sie piasku bala

...bo to chyba moa wina bo jak weszlismy na plaze to zdjelam jej buciki i postawilam na piachu,a ta pierwszy raz wogole widziala piasek i zaczela krzyczec

...i siedziala caly czas na kocu...albo byla na rekach bo nie dopuszczala do tego by jej szlachetna stopa stanela na brudym piachu

nawet do reki nie chciala go wziasc...masakra jakas...ale i tak bylo cudnie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!mam fotki to wkleje jak Maya pojdzie spac,bo ta drzemka w drodze powrotnej zaklucila nam rytm i teraz walcze z wiatrakami
Lady,zdjecia sliczne...a najladniejsze to ostatnie gdzie Mili ma kiteczki
Kate,super Mati..i on mi na starszego w tych wloskach wyglada
Pati,swietnie ze wysypka juz schodzi...informuj nas jak tam u lekarza!!!