A mój mąż, kiedy spytała w Kościele "ile płaci się za ślub" to ksiądz mu powiedział "proszę pana, u nas się nie płaci. U nas jest co łaska. No to dał mu 500 zł a ten aż oczy wybałuszył, że tak dużo.. Ale już głupio było o resztę prosić, nie?
To samo było z chrztem... Wyrwał się mój mąż i z własnej inicjatywy dał 200
dodając, że to skromna ofiara... Ksiądz otworzył kopertę i znów oczy w słup! I mówi: no, no, no wcale nie taka skromna
Dodam, że u nas się nie przelewa, ale mój mąż o tym chyba zapomina...
Ale jak chodzili "po kolędzie" to już od nas kompletnie ten sam ksiądz nic nie chciał wziąć...
A w innej parafii jak mój mąż poszedł dać na zapowiedzi, to kobieta z kancelarii spytała: ofiara teraz czy po zapowiedziach?? 50 zł się należy
A w tej mojej parafii nic nie chcieli... A Kościoły niecałe 2 km od siebie stoją... Nie wiem od czego to się ma