No Doris najpiew Was widzę na NK, a teraz tu...świetnie że jednak dotarliście, bo Kinia miała prawdziwy raj jak widzę!!! muszę się też wybrać z młodą na basen, bo na kąpiele w jeziorku to chyba już nie ma co liczyć.
A Ty nie marudź o fałdkach...jakie my jesteśmy dla siebie okropne...przecież skądś te dzieci mamy nie? a ciągle nas fałdki przerażają...you look good! i nic więcej nie mów!
o turystyce galeriowej nic chyba nie napiszę...bo to totalna głupota, chyba naszego narodu tylko...ludzie by mogli na powietrzu pochodzić a nie po sklepach...

Iguśka też cudo!!! ale kobietka z niej...leżak, zapitka...nie ma o czym mówić

Glizdunia już się nie mogę doczekać zdjęc!!! i daj znać jak Twoi dolecą...bo pogoda paskudna...trzymam kciuki!
No...J się przełamał wieczorem do zakupów i jak tylko Hania zamilkła to pojechaliśmy. Bo jakimś cudem mnie namówił...choć sobie obiecałam że nie pojadę...trudno..Kupiłam Hani sandały...takie jak miała tylko większe...20, bo 21jej mierzyłam i były za duże, więc 20wzięłam na oko...jutro przymiarka...Poza tym wydaliśmy 300zł na durne zakupy...a niby mieliśmy kupić jedzenie na wyjazd...ta....
zasiadłam do pedicure...a tu Hania w ryk!!! czy ona ma jakiś alarm czy co? J oczywiście se nie dał rady i musiałam lecieć! matka do zadań specjalnych jestem chyba...najpierw ją wzięłam do nas...połaziła, pogapiła się w tv, ale po kwadransie zaczęło mi działać na nerwy że ona tak wymyśla...więc dostała butlę, o dziwo wypiła! i położyłam ją...ale musiałam siedzieć jak Doris i bajki zmyślać

tak nonono, mój mądry mąż wyłączył nianię pedał a ja się cieszę że cicho...a ona znów się wydziera...fak! to se porobiłam przy sobie że aż strach...i się wyspałam i w ogóle...