Witam sie
Nie miałam wczoraj kiedy zaglądnąć mieliśmy dzień pełen wrażeń i emocji i tak za dużo jak na jeden dzień. Przez cały weekend nie było nas w domu wiec nie mogłam się zameldować, nie rodzę jeszcze i nic się na wcześniejszy poród nie zapowiada, a szkoda, bo jutro zaczynam 37 tydzień.
Wczoraj byłam na zakupach, zajechałam do męża do pracy bo u nich pod firmę przyjeżdża facet z pieluchami i ma bardzo tanie wiec kopiłam dwie paczki i chusteczek opakowania, chyba za dużo ale trudno.... Potem pojechałam trochę na zakupki kupić coś na obiad, po chlebek i w ogóle, zaparkowałam na samym końcu tam gdzie zawsze, bo tam nie ma dużo aut, żeby w razie co nikt nam nie przywalił w auto- w sklepie byłam góra 15 minut, wychodzę zadowolona podchodzę do auta i aż mi się słabo zrobiło, nogi i ręce zaczęły mi się trzesc , ktoś przywalił nam w tył, patrze nikogo nie ma- no ładnie jeszcze na dodatek ktoś spier...... ale słyszę, ze ktoś truka do mnie, patrze z tira wychodzi facet i trzyma w reku karteczkę, pomyślałam, ze spisał numery dla mnie, a on wychodzi i mówi, ze przeprasza, ale nie zauważył auta cofając i wpieprzył nam się na tył
ja mowie o nonono jeszcze na dodatek tirem, ja za telefon do męża, mowie, przyjeżdżaj jak zobaczył to sie załamał, przyjechała policja noi spisali protokół i wsio, dziś jedziemy do rzeczoznawcy żeby wycenił szkody, ale męża wujek mówi, ze tak ze 3000 tys euro pewnie na rękę dostaniemy- mowie Wam normalnie tak się wystraszyłam, bo to nowe auto, mąż na nie chuchał i dmuchał i zawsze powtarzał uważaj - no nic ale nie był zły, bo to nie moja wina, także dzień pełen emocji. Rece to mi się trzęsły jeszcze jak do domu wróciłam