o rany...jakos udało mi się te 60 stron doczytać....
mmarta ale sie usmiałam z tego postu, gdzie chciałaś wkręcić miszke że juz rodzisz....
jak tak bedziesz robic, to nikt Ci później nie uwierzy, nawet jak foty Igosławy wstawisz
Pati, Erik jest śliczny
i już niedługo Go zobaczymy!!!!
Boże...aż mi sie wierzyć nie chce, że twój Mąż tak Cie traktuje
przy ludziach? i to jeszcze kobietę w ciąży, która do ostatnich chwil tyrała fizycznie
nie no, słów mi brak....
Bidulko...ciężkie masz te ostatnie dni przed porodem....
miszka zatkało mnie totalnie z twoją Emi...dzięki Bogu w poniedziałek mam lekarza, to jeszcze sie dopytam o płeć. 3 róznych lekarzy mówilo że Syn, ale teraz to już sama nie wiem...
współczuję Wam laski tych wszystkich bóli i nieprzespanych nocy
dziś Brat pojechał z siostrą w góry, a ja postanowiłam spedzić dzień w łózku, bo juz troche przemęczona byłam....
co do mojej ciązy-czuję się nadzwyczaj dobrze. Brzuch nie przeszkadza absolutnie w niczym, no może trochę w schylaniu sie....bejbik jest juz cholernie silny i coraz bardziej szalony
chciałam Kmicica-mam Kmicica
czasem zastanawiam się, czy On w ogóle sypia
ale kocham go nad wszystko, mimo że jego ruchy coraz częściej sprawiają mi ból...być może jest to zasługa małego brzucha? generalnie nie mogę za długo siedzieć, wolę chodzić, bo wtedy nie mam tego okropnego wrażenia że mam za małą klatke piersiową. Synek rozpycha mi żebra i zołądek, horror...łatwo sobie wyobrazic jak potworna męczy mnie zgaga. dzieki niej, wróciły objawy z pierwszego trymestru, czyli wymioty....
mimo połamanych żeber energii mi nie brakuje
nie uwierzyłabym kiedyś, jakby ktos powiedział mi, że w 8 miesiącu ciązy będę biegać na autobus, czy wędrować po górach.
Brat leci do Polski w poniedziałek, więc od przyszłego tygodnia wezme się w końcu za konkretne przygotowania na spotkanie z Synkiem....
wklejam najnowsze foty z wyprawy na Howth pod dublinem
z Mężulcem...
z Bratem...(tu brzuch wyszedł zaskakujaco duży
)