Już jestem. Trochę miałam wrażeń dziś. Bolał mnie brzuch znów i twardy się robił, miałam uczcuie jakby coś mi tam wychodziło ze środka. przestraszyłam się i nie widziałam zupełnie co robić. A rano odwołałam wizytę u gina, a potem żadnego nigdzie nie mogłam znaleźć, nikt nie chciał mnie przyjąć. W końcu zadzwoniłam do lux medu gdzie mam prowadzoną ciążę i powiedziałam co się dzieje. No i pani od razu kazała mi jechać do najbliższego szpitala. Pojechaliśmy więc na izbę przyjęć. Nawet szybko mnie przyjęli. Oczywiście opieprzyli, ze zgłaszam sie dopiero po trzech dniach zamiast od razu jak zaczęło boleć. Zmierzyli ciśnienie, temperaturę no i przyszedł moment na słuchanie serca dziecka i zamarliśmy.... położna nie mogła go znaleźć

Ja już miałam najgorsze myśli w głowie, mąż też. Na szczęście po chwili się udało ale w innym miejscu niż zazwyczaj. Potem przyszedł lekarz i zrobił mi usg bo obawiał się, że skraca mi się szyjka. Dzięki Bogu wszystko ok, ma 33mm więc idealnie ale trzeba ją obserwować. Dzidzia się głowką na dole ułożyła i dlatgeo położna nie znalazła serca w tym miejscu gdzie się spodziewała... zbadał mnie jeszcze i dostałam zastrzyk rozkurczowy oraz zalecenie żebym brała nospę 3xdziennie i magnez z B6 żeby nie dopuszczać do twradnienia i bólów brzucha. ale się strachu najadłam... cieszę się, że wszystko ok bo bardzo się bałam. Poleżę teraz bo zmęczona jestem i stresujący dzień miałam.