
Wróciliśmy dziś nad ranem o 2.30. Podróż do Lublina , a dokładniej do Struży ( ok. 30 km za Lublinem ) zajęła nam 8 godzin !!!! Nigdy więcej chyba nie powtórzę tej eskapady !!! Tyłek drętwieje, niewygodnie - z tyłu oprócz mnie i Wiktora siedział też mój najmłodszy brat - wiercipięta

W drogę wyruszaliśmy o północy więc musiałam małego zbudzić - w aucie usnął dopiero o 2, ale nie marudził, spoglądał w okno hehe, wstał 30 minut przed domem mojego brata. Z kolei w drogę powrotną wyruszaliśmy o 19 - po tym, jak Wiktor nie spał w dzień więc zasnął momentalnie i nawet, jak przenosiłam go z auta do domu nie obudził się, spał do 8 !!! Ten wariant polecam zdecydowanie - pierwszy sen dziecka okazuje się znacznie twardszy !!!
Pierwszego dnia Wiktor dokazywał, pewnie reagował tak na nowe otoczenie, kilka razy doszło do spięć między nim, a jego 12 miesięczną kuzynką czyli córeczką mojego brata


Oto efekt końcowy



Tak więc nie mieliśmy możliwości grillowania czy długiego spacerowania. Na szczęście, co wieczór była okazja do piwkowania i nocnych pogaduszek. Wiktor przesypia już całe nocki więc mogłam być spokojna

Wspomnę tylko jeszcze, że mojego kochanego brata wywiało na straszne wypuczały


Ok, piwko otwrate więc poczytam sobie to, co napisałyście przez te parę dni
