A ja byłam dzisiaj na wizycie u ginki i jestem przeszczęsliwa. Miałam jednak krótkie usg, Bartuś zdrowiutki
, wszystko z nim i ze mną o.k. Tak sią zgadalismy z ginką, że z wrażenia zapomniałam się zapytać ile on teraz waży a i sama ona zapomniała mnie o tym poinformować. Dsykusja rozeszła się o to, iż to już drugie usg przy którym nie widac siusiaka (tak niby wyraźnego w 13 tygodniu).
Ginka powiedziała, że największa pewność co do płci jest dopiero po 30 tc, kiedy jądra zaczynają schodzić do moszny, chociaż i to bywa zgubne bo niekiedy wargi sromowe są tak bardzo opuchniete, że do złudzenia przypominaja mosznę z jąderkami. Co lepsze łechtaczka też może przybrać rozmiar, który sugerowałby chłopca. Namieszała mi w głowie
Opowiedziała, że u jej własnej córki całą ciążę wszystko wskazywało dziewuszkę, a na usg w 38 tc małej nagle pojawił się siusiak.
Na tym usg w 13 tc mówiła, żeby podejść z dystansem do tego co było widac, bo pewnośc ma się dopiero w chwili narodzin, najlepszy ultrasonograf może zawieść.
Ja mam ogromne przeczucie, że bedzie jednak Bartuś, a nawet jakby okazało się inaczej niczego to nie zmieni.
Co do tematu z linku Osity...mam dobrą znajomą w przykościelnej poradni rodzinnej, dzieki niej ominąły mnie te wszystkie śluzy, wykresy, temperatury itd. Mozna by książkę napisac, jacy ludzi przychodzą na kursy przedmałżeńskie
dziewuchy, które dopiero dowiadują się co to miesiączka
...szkoda gadać, jednym słowem: praca u podstaw.
Podejscie kościoła do antykoncepcji to dla mnie kabaret...jestem silnej wiary ale z pewnymi rzeczami się poprostu nie zgadzam. Kiedyś Starowicz powiedział, że "antykoncepcja nie jest po to żeby nie mieć dzieci, ale po to żeby je mieć w odpowiednim czasie, świadomie, odpowiedzialnie w pełnej gotowości fizycznej i psychicznej, to nie kastracja" - nic dodać, nic ująć ale kościół do tej pory nie potrafi tego zrozumieć.