Ale fajne te nasze dzieci nie? same się kładą...hihihihi! moja też dziś dopiero padła...szalała u babci...J dopiero wrócił!
więc musiałam sama kąpiel odpękać...ale młoda buszowała! wesoła jest jak cholerka! a najlepsze jest, żę ciągle teraz chce iść do babci i dziadka na dół...mama ma na regale taką cieżką figurkę buddy i Hania pierwsze co, to ją bierze, mówi że to dziadzia, całuje i kładzie rodzicom do łóżka, bo dziadzia idzie aaa
zdarza sie, że rodzice się kładą spać, a tam dziadzia
No i kolejna zabawka...to taki metalowy świecznik w kształcie roweka...co Hanutka go zobaczy, to zaraz stawia na dywan, siada na nim i jedzie dada
więc się wyszalała wieczorem za wsystkie czasy! wypiła kakao i poszła spać...
ja zaraz muszę odwalić prasowanie, jutro wyjazd bladym świtem...wrócimy w nocy pewnie...szok! w piątek już do teściów...więc muszę choć te ciuchy uprasować, żeby było co zabrać Hance na weekend.
a znajomi...hm...nawet bardzo fajni i zawsze było wszystko ok. Ona twierdzi, że nie jest świadkiem jehowy...ale jak mi w każdej rozmowie robiła podjazdy o czytaniu biblii i jakiejś interpretacji to już mnie telepało! w sumie wiecie...ja niby wierzę, chodzę do kościoła...ale tak na prawdę nie mogę powiedzieć, że jestem zagorzałą katoliczką...biblię czytam raczej od wielkiego święta i się nie skupiam na tym, co każde jej słowo oznacza...przyjęłam wiarę, jaką mi przekazała rodzina i tyle. z wieloma rzeczami się nie zgadzam...wiele sytuacji w kościele mnie wkurza...ale nie uważam,że to powód do radykalnej zmiany. chyba nie muszę być za kalendarzykiem albo celibatem, żeby wierzyć w Boga. No...ale ona czasem na siłę mi chciała dać do zrozumienia, że moja wiara jest do bani...to znaczy, może ja to tak odbierałam? nie wiem...i stwierdziłam, że jeśli mamy się przyjaźnić, to nie dotykajmy tego tematu. ona stwierdziła, że tak nie umie...no i milczałyśmy tyle czasu. Co prawda mi zawsze jej brakowało..jego mniej, bo zrobił się taki filozof...dziwne mieli poglądy...zresztą, zawzse uważali, że nie będą mieć dzieci bo ich nie stać, bo nie umieją wychować itp...a tu po Hani roczku urodził się im synek...! przykro mi zawsze było, że nie moglam z nią pogadać, bo to na prawdę była taka przyjaciółka...której się człowiek wypłakać mógł...i to smutne jak nagle człowiek ma tyle nowych problemów i radość i i nie może tej przyjaciółce powiedzieć...potem jej ciąża...i znów mnie nie było...może się coś uda posklejać...
w sumie to też zawsze mam żal..że ludzie mnie odszukują zawsze w potrzebie...jak już nikt im nie zostaje...to wtedy zawsze ja głupia się dam wykorzystać...zawsze pomogę, wysłucham, doradzę...serce na tacy daję...a jak ja potrzebuję, to nagle obok nie ma żywej duszy! teraz to co innego, bo zawsze mam Was!!!
dobra, bo marudzę...
no, dzieciak milczy...ciocia na posterunku...zaraz muszę iść jej napisać i powiedzieć co i jak z Hanią jutro. prasuję migiem i wyginam spać, bo pewnie przed 6muszę wstać...i 5godzin minimum w aucie!!!
[ Dodano: 2008-09-24, 21:08 ]
Jagódka a czemu akurat ten? w sumie wygląda normalnie...no ładny jest, ale bez przesady...no i wiesz, z rasowym to już większa zabawa...no i zawsze kasa na lekarza...i specjalna pielęgnacja...w ogóle to myślę, że może warto się kogoś poradzić co do wyboru rasy...jaki najlepszy dla dziecka itp...