no to ladnie,bralam prysznic,potem A. cos tu majstrowal i niz dotarlam to 5 stron do nadrobienia mialam i niz doczytalam to Wy juz spac poszlyscie
....
nawet juz nieportafie sie strescic....a tyle chcialam napisac
dziewczyny ja teraz tak mysle ze szkoda mi czasu na klotnie i wymyslanie...naprawde,w czwartek ide do lekarza,licze na jakies konkretne badania bo nie czuje sie najlepiej...cos mnie w brzuchu boli i trzustka jakby i zoladek i wogole i nerki i jeszcze kilka miejsc...i ja sie boje ze jednak jestem chora i o niczym innym nie marze na dzien dzisiejzy tylko o monotoni i zyciu z moimi kochanymi
...naprawde....boje sie ze mnie zabraknie i marzenia prysna...i ze Maya sama zostanie i A. z wszytskim sam...i nawet juz gadalismy o takiej ewentualnosci....juz nawet A. zaczal gadac co bedzie gdyby...i to dopiero jest ciezko przezyc...pewnie myslicie ze swiruje i uzalam sie nad soba ale mam takie przeczucia jakies straszne-macie tak czasem?ja nigdy wczesniej tak nie mialam...zaczelo sie od tej plamki i te dolegliwosci sie mnoza ciagle....i ta bez konca
....dobra,chyba ide sie polozyc bo bezsensu sama tu bede dziedziala..
zycze Wam nowego lepszego spojrzenia na Wasze rodziny...zeby sie ulozylo odpowiednio...najlepiej jak potrafi!!!