To co tutaj pisałam to wielki skrót .Wiele razy nachodziły mnie stany kryzysowe i najgorsza była bezradność .Zanim znaleźliśmy odpowiednich lekarzy mijały tygodnie a nawet lata bo o wielu rzeczach dowiedzieliśmy sie całkiem nie dawno .Poznańscy ortopedzi mieli za mało chęci by nam pomóc .Od tego roku leczymy Basie w Zakopanym gdzie jest zupełnie inne podejście do sprawy..
Gdy rodzi się takie maleństwo naprawdę potrzeba wiele siły i wytrwałości np: podczas rehabilitacji czy badań przy których dzieci płaczą czy krzyczą .
Jednak gdy słyszy sie pochwały i gratulacje to motywuje wie się że zrobimy wszystko dla naszego dziecka. Każdy nawet najmniejszy postęp to ogromna radość .Mimo opinii rehabilitantki w szpitalu że Basia nie będzie chodzić po dwóch latach zrobiła pierwsze samodzielne kroki.
Po tylu latach nauczyliśmy sie żyć z chorobą .Basia jest świadoma tego co się z nią dzieje i co może być dalej .Nie znosi badań i wizyt u lekarzy ale jest bardzo dzielna .Dużo o tym rozmawiamy ,staram sie zawsze odpowiedzieć na jej pytania i nie okłamuje gdy nie wiem co będzie się działo.
Staram się aby mimo złych dni nasze życie było " normalne ".
Tego życzę wszystkim Wam .Dziękuję tez za miłe słowa :)
Mój brat też jest wcześniakiem( 36t.1980 g) teraz ma 18 lat i też miał wiele złych prognoz .W szpitalu przeleżał wiele miesięcy prognoz od lekarzy a teraz chłop jak dąb
jedynie alergia mu dokucza i lenistwo do nauki