Osita, szkoda słów na "drania"...
hihihiihiii, okreslaj, jak chcesz...
no, ale musze tez troche go obronic. bo zawsze jezdze na nim niesamowicie, a jak cos dobrze zrobi, to nie pochwale
w sumie to dobry chlop, mysmy sie super dobrali po prostu
ja len ogromny, on jeszcze wiekszy
tyle, ze ma wiecej latek i doswiadczenia w gadanie, wiec nade mna goruje
jak juz sie wezmie do roboty, to w mig zrobi, trzeba przyznac. no i gotuje... uhmmmm. niebo w gebie
tyle, ze syf zawsze taki zostawi, ze nawet moja mama, wielka fanka jego kuchni, mowi, ze czasami woli zjesc kanapke zeby tylko pozniej nie sprzatac kuchni - a on przed moja mama swiruje i nawet po sobie sprzata
oboje jestesmy "olewaczami" i nie przeszkadza nam zbytnio balagan, to jest, taki rozpierdziach. zawsze na srodku wszysko jest
no i powoli sie uczymy odkladac na miejsce, bo jak inaczej dzieci uczyc porzadku??
ja sie nie wsciekam, ze on czegos nie robi, chociaz mnie zalewa. wsciekam sie, ze tyle GADA jak cos zrobi. wielka laska... jak u Magdy. wiecznie ma czas... jak to hiszpan. no i mowi, ze starych drzew sie nie przesadza... a on juz stary i swoje nawyki ma. no, nieladnie
bo przeciez sytuacja sie zmienia i trzeba po prostu sie dostosowac, czyli zmienic. do latwego, sie przyzwyczail szybko. ale zeby juz jakas inicjatywe sam z siebie.. oj, rzadko.
no i wiecie... to takie przeciwienstwo mojego taty
ojciec w domu - dwie lewe rece, zreszta tylko dlatego, ze tez mu wygodniej i nie chce sie nauczyc. z J. gotowal po raz pierwszy w zyciu, bo moj maz jest z tych co uwazaja, ze kuchnia jest banalnie prosta tylko trzeba zaczac w niej robic
no coz, tata nie potrafi wody ugotowac zeby nie przypalic, sprzatanie, pranie, prasowanie - tez nie. ale to dwie zlote raczki poza tym. J. zas nie potrafi gwozdzia prosto wbic (ale za to gada jak to ON wieszal obrazki czy montowal meble - chyba w wyobrazni...) ale za to rzeczywiscie potrafi w domu wszystko zrobic - od szycia i prasowania, poprzez gotowanie, sprzatanie, zakupy i sprawy typowo domowe jak faktury czy wszelkie pisemka.
A! moj chlop jest z tych niepijacych zbytnio, dzieki bogu
bo jego rodzenstwo, wlaczajac siostre, ciagle cos saczy... ojciec tez byl ura-bura, jak ja go poznalam to juz nie bardzo pil, bo po prostu mu sie nie dawalo, ale wiem, ze lubil codziennie sobie walnac kielicha i pozniej walnac poza kielichem
tyle smecenia - przynajmniej narazie
magda, ale masz sliczna pileczke
w koncu nam sie pokazalas!!!
Karolina, i u ciebie zmiany w awatarku, super!!!
A! w lidlu nie kupilam botkow - byly jakies "dzikie"
rozmiar od 18 (tylko jedne i brudne) i jakies takie "wielkie". no to nie
ale i tak dzis 25€ zmienilo wlasciciela
na nic... kupilam jedna buteleczke (z gazeta
), paczke pieluch z lidla (wystarczy moze na tydzien, dzieciaki duzo robia i w ciagu dnia jak co godz - dwie kupkuja to te wystarcza, na noc beda pampki) z promocji 56szt - 6€, mydelko relaksujace (od pierwszych dni, johnsona) i jakies tam duperele do jedzenia. i tyle... niewiele, a kasy nie ma