a ja wróciłam właśnie ze spaceru... łaziłyśmy dwie godziny i to zupelnie przypadkiem...
poszlismy (-lismy, bo tez z moim psem) taka sama trasa jak zwykle (mam przez ulice przepiekny odnowiony park, ale jest zakaz wchodzenia ze zwierzetami
), w strone lasu... weszlismy w las, przeszlismy troche i skrecilismy w lewo do takieg "glownej" sciezki - chodzilam tamtedy juz kilka razy... idziemy, idziemy, idziemy, ten las mi sie jakos nie konczy, idziemy, idziemy i ciagle wydaje mi sie, ze koniec, a on sie ciagnie i ciagnie... Wlazlam gdzies nie w te sciezke co potrzeba i po 1,5 godz. w koncu wyszlismy z tego lasu tyle, ze wyladawalam juz w miejscu, gdzie konczy sie moje miasto, jakies 5 km za daleko niz sie spodziewalam, hhhehee... niezla mam orientacje w terenie, co?? Ale z 10 km zrobilam spokojnie, jak nie wiecej... piesek sie wybiegal, Zuzia sie wyspala, ja sie dotlenilam - i wszyscy happy ;)
Przyszlismy do domu (Zuzia jak zjadla o 10:30 30 ml, tak potem juz jej nie dalam, tylko wyszlysmy na dwor), zrobilam malej 120 ml, zjadla polowe bardzo ladnie, potem odbicie i znowu ja troche pomeczylam i zjadla druga polowe i zaczela plakac... to ja polecialam dorobic 60 ml na wszelki wypadek, pociagnela dwa razy i placz... to ja mysle, dobra, juz jej nie mecze, dalam jej smoka, bo zawsze w takich sytuacjach na niego czeka i jak go dostanie, to idzie spac, albo sie uspokaja... Polozylam ja, dalam smoka, a ta sie wierci i placze i placze i placze... i smieje sie naprzemian (kobieta zmienna jest):ico_olaboga:
Krzyczala jakie 5 minut non stop, trzymalam ja na rekach, nie pomagalo, wiec ja znowu polozylam, zabralam smoka i wsadzilam butle, a ta wciagnela te 60-tkę prawie na spiocha
No i zjadla w sumie 180 ml!!!!
Teraz ssie smoka i przysypia... cos czuje, ze musze jej robic dluzsze przerwy, jakies 3-3,5 godz. i poczekac az troche poplacze... wtedy zjada spokojnie i "ciągiem..." Tak samo bylo wczoraj u mojej mamy - zanim schlodzilam jej goraca wode na mleko, to polakala kilka minut i zjadla ciurkiem 120 ml bez zadnych szopek...
dzisiaj swieto, myslalam, ze wszystko bedzie pozamykane, a tu moje osiedlowe prywatne sklepiki wszystkie otwarte
kuipilam skladniki na lasagne i winko i zrobie Panu kolacje przy swiecach na imieninki - oby tylko nie wrocil z tych gor w srodku nocy...
[ Dodano: 2008-11-11, 14:59 ]
ooooo, "chory portier" w tv