Witam i ja :)
Nie bylo mnie, bo pisalam Wam wczoraj, ze dzisiaj czeka nas pierwsza "daleka" i samodzielna podroz z Zuzia...
Zaczne od poczatku... wczoraj wykapalam Mala ok. 19:30, o 20:10 dostala butle 120 ml (jak ostatnio caly czas) i po 21:00 zasnela... ja obejrzalam "Szymona...", potem jeszcze cos tam i czekalam az mala sie obudzi, po jadla w sumie tylko 5 razy, wiec ostatnia butla powinna byc przed spaniem, czyli o. 23:00. A ta usnela na amen, wypadl jej smok i juz sie nie obudzila do karmienia... ale bylam zla, jak chce, to Ona sie nie budzi, a jak nie chcę, to od razu...

No i obudzila sie dopiero po 4:00, dalam jej smoka i spalysmy do 7:30, czyli jak zwykle...
rano nas wyszykowalam do tej kolezanki, przestudiowalam znowu mapke i po drugim karmieniu o 11:00 ubralam Zuzie, zapakowalam ja w fotelik i fruuu do fury... Jechalysmy w sumie godzine, bo dwa razy zboczylam z trasy, normalka...

Mala byla przypieta z tylu, bo z przodu mam poduszke powietrzna i nie wiem jak/czy ja sie wylacza jakos...

Wiec bylam chora cala droge, bo nie widzialam co mala wyprawia, smoka wyplula i nawet nie pisnela... nie wiem czy spala, czy patrzyla sobie przez okienko na niebo...
Balam sie, ze u tej kolezanki Zuzia bedzie niespokojna, bo ostatnio opowiadalam Wam jak sie zachowywala w domu u znajomych... ale ona była jak ANIOŁ, śmiala sie cały czas i do tej kolezanki i do mnie i do byle czego...
Kolezanka nie mogla sie nadziwici... Ten jej synek (Szymonek) nalezy do takich dzieci, ktore non stop placza, wiec ciagle musiala go nosic na rekach, jak go nakarmila (karmi piersia), to przysypial na 3 min i od nowa ryk... Mowi, ze w nocy spi krotko, ma przerwy godzinne, spi po 10 min, no i w ogole jakas tragedia... Nic przy nim nie moze zrobic... jak jej opowiadalam, ze Zuzia zasypia sama w lozeczku, bez noszenia na rekach, to nie mogla wyjsc z podziwu... jak sie Zuzia troche posmiala i zobaczylam, ze robi sie senna, to ja zawinelam w kocyk, ulozylam na lozku, dalam smoka i pieluche do przytulenia, a ona o dziwo (bo sie balam, ze w obcym miejscu tak latwo nie pojdzie) zasnela w minute, wiec kolezanka malo zawalu nie dostala... Zuzia kimala ze 30 min, w tym czasie kolezanka wziela sie za robienie obiadu, ale jej Szymus sie obudzil, wiec go ponosilam troche, zeby mogla spokojnie pogotowac... a on obrzygal mi bluzke

Potem Zuzia sie obudzila i po przerwie 3,5 godzinnej zjadla mi 180 ml

no po prostu szok...

npo jedzonku posiedzialysmy jeszcze chwile, zapakowalam ja do fotelika, spakowalam nasze rzeczy i pojechalysmy do domu i znowu 2 razy zboczylam z trasy, ja to mam orientacje w terenie, hhehee... Ale dojechalysmy szczesliwie do domku, Zuzia tym razem siedziala ze smokiem i cala droge przespala

Dala niezly popis, nie spodziewalam sie, ze bedzie az taka grzeczna...

Kolezanka ciagle nosila tego swojego synka na rekach i wzdychala... "kiedy moj Szymus taki bedzie..." "patrz synku i ucz się..."
wklejam foty kolezanki z Zuzia, Zuzi i Szymonka i jak Zuzia zasnela grzecznie na lozeczku... a ten Szymus jest taki sliczny i dorodny... ciemny, wyglada przy Zuzi jak mulatek... Moja osttanio byla taka ciemna w szpitalu jak miala zoltaczke fizjologiczna... Moj tata jak ja zobaczyl, to soe pochwalil wszystkim znajomym, ze ma taka sniada wnuczke, ma czarne wlosy i w ogole... a tu Zuzia robi sie w mamusie... zbladla i chyba robi sie ruda...
wrocilysmy do domu, na szczescie Pan zrobil obiadek, ale juz psu jesc nie dal i nawet nie rozmrozil mu zarcia... eehhh... faceci sa do bani... teraz pojechal juz do pracy, a pies mi sie jeszcze porzygal w dwoch miejscach, pewnie znowu nazarl sie wlasnej siersci... musze to zaraz sprzatnac dopoki Zuzia spi po jedzonku...
[ Dodano: 2008-12-02, 18:29 ]
aaa, no Zuzia je co 3-3,5 godz.
[ Dodano: 2008-12-02, 19:02 ]
i dzwonila dzisiaj moja kolezanka z pracy, ze odebrala za mnie paczke swiateczna dla Zuzi...

podobno jest wyjatkowo bogata... bedzie wyzera
[ Dodano: 2008-12-02, 20:00 ]
SHOO - zobaczylam, ze wpisalas sie na "opisie porodu" i sie ucieszylam, ze wreszcie któraś z Was się pokusila o opowiesc... a tu nic..., buuuu...
